Itachi, pewnie masz racje, ale mnie tutaj taka totalna, miejscami naiwna rozwalka zupelnie nie przeszkadza; byc moze dlatego, ze w tego rodzaju komiksach dopuszczam, niejako podswiadomie, przerysowanie rowniez na poziomie fabuly (cos na zasadach Sin City, gdzie przeciez mamy totalne i, co najważniejsze, zsynchronizowane ze sobą przerysowanie i w rysunku, i w fabule).
Jesli zas chodzi o te poczatkowa rozwalke na dziadka urodzinach, to mialem zupelnie inne odczucia niz Ty: po prostu potraktowalem ja jako przytyczek w nos mafii, zawiazujacy akcje, glowna os fabularna skupia sie zaś na rozgrywce miedzy Punim a sprowadzonymi cynglami, podrasowanej motywem chlopczyka (i jego kompanow), co go z wiatraka ucieli. I jeszcze na samiuski koniec bardzo ladne zakonczenie watku ze starym kolem, bedace niejako definicja Bushido Puniego.