Jestem świeżo po lekturze trzeciego tomu "Punisher Max" Ennisa i postanowiłem włożyć kij w nasze komiksowe mrowisko. Run Ennisa w serii Max jest bardzo zachwalany, pierwsze dwa tomy, pomimo pewnych uchybień całkiem mi podeszły, ale po tomie trzecim szczerze powiedziawszy zastanawiam się czy kontynuować lekturę tej serii. Ktoś w wątku o Daredevilu napisał, że problemem "Punisher Max" Ennisa jest to, że od samego początku scenarzysta nadał Frankowi "przywilej nietykalności". Istotnie, scena otwierająca tom pierwszy od razu zraziła mnie swym nieprawdopodobieństwem, ale na dłuższą metę nietykalny Frank nie przeszkadzał mi aż tak bardzo. W trzecim tomie "przywilej nietykalności" zaczął wyraźnie mi przeszkadzać. Zaprezentowane historie pozbawione są ponadto jakiejkolwiek głębi, dojrzałej intrygi. Czytając historię o Barrakudzie miałem wrażenie, że jedynym atutem komiksu jest brutalność oraz to, że nie ma w nim cenzury obecnej w innych historiach Marvela wydawanych w Polsce. W momencie kiedy Barrakuda traci palce i nic sobie z tego nie robi przrzerwałem lekturę na kilka dni. Run Ennisa stał się dla mnie monotonny i bardzo przewidywalny. Co ciekawe, nigdy specjalnie nie lubiłem, kiedy scenarzyści wikłali Punishera w jakieś afery szpiegowskie i rządowe tajne misje, ale u Ennisa to właśnie te historie są najbardziej ciekawe. Zaznaczam, że nie uważam runu Ennisa za gniot, ale coś się chyba u mnie wypaliło. Jakie są wasze wrażenia?