Statek Miecz to album zdecydowanie lepszy od tych które dotychczas serwował nam Sente. Widać też, że Rosiński włożył sporo wysiłku w to aby pod względem graficznym komiks się podobał i oczywiście efekt jest doskonały. Nie wiem dlaczego ten album kojarzy Wam się z Władcą Gór? Są to niewątpliwie "inne strony świata" niż w wymienionym albumie. Generalnie Statek miecz uznałbym za bardzo dobry gdyby nie kilka zgrzytów które w znaczący sposób psują radość z lektury.
Pierwszy to 5 zmarnowanych stron dla średnio potrzebnego wprowadzenia do nowej serii o Jolanie. Moim zdaniem te kilka stron mogło spokojnie znaleźć się w pierwszym albumie "Jolan i spółka". Nie tylko scenariuszowo jest to drażniące ale tez wizualnie psuje ten piękny lodowcowy krajobraz, który gdyby obejmował cały album sprawiłby, że Statek miecz w pełni - przynajmniej pod względem graficznym mógłby być prawdziwą perełką.
Drugi "zgrzyt" to to co robi Thorgal po wyłowieniu skrzyni - ucieka, zupełnie nie interesując się losem biednych wieśniaków - zostawia ich w rękach morderców. To zupełnie nie w stylu "Prawdziwego Thorgala". Van Hamme nigdy by na cos takiego nie pozwolił - Thorgal wróciłby ukradkiem do wioski i rozniósł tych "niedobrych" na atomy, lub przynajmniej dałby im szanse na ucieczkę (oczywiście wtedy wpadłby w pułapkę własnej naiwnej dobroci ale to już inna bajka
).
Trzecia sprawa, która najbardziej mnie zdegustowała to "finał z orką" - zupełnie nie potrafię zrozumieć dlaczego tak to się kończy? Dlaczego właśnie to musiała być orka? Dlaczego Thorgal nie poradził sobie sam z napastnikiem? Lub w ostateczności dlaczego np. Pietrow ze statku nie strzelił mu w plecy? Wydaje mi się że wszystko byłoby lepsze niż pomysł z orką.
Żeby jednak już tak całkiem nie narzekać dodam, że pomysł z wyłowieniem skrzyni a już w szczególności niezwykła bystrość umysłu Thorgala w tym momencie sprawiła, że przez moment cofnąłem się w swoim umyśle o 15 lat - gdy czytałem najlepsze albumy Thorgala
.
Louve :
Pochwała dla Surżenki - naprawdę świetna robota! Jedno co mnie "zabolało" to kadr ze strony 8 gdy Louve po sprzeczce z Aricią wybiega z domu. Rosiński nigdy by sobie nie pozwolił na taki rysunkowy skrót (że tak to z braku fachowej wiedzy nazwę). Bardziej przypomina i mi to Asterixa lub Kajko i Kokosza. G. Rosiński ucieczkę Louve narysowałby z perspektywy wnętrza chaty co dawało by wrażenie ciągłości. jest sprzeczka i oburzona Louve ucieka, a tak to nie wygląda. Ale może to tylko ja tak to odbieram?
Gadające wilki zbytnio mi nie przeszkadzają - w komiksach jak i w bajkach wszystko jest możliwe
. Dziwi mnie jednak nie to, że wilki - jak pisaliście wcześniej - posiadają jakąś wiedzę ale to, że nie wszystkie potrafią wyczuć od Louve zapachu wilka a jedynie 3 z nich. Jest to o tyle głupie, że Louve rozumie przecież "mowę" wszystkich zwierząt a skoro pachnie wilkiem to jak może rozmawiać z ptakami, czy chociażby z czarną panterą (Barbarzyńca), która przecież kojarząc zapach wilka powinna ją zaatakować
.
Dalsza część Louve to już (lekko przerobiona) kopia pomysłu z "Ofiary". Louve poświęcając się dla ojca staje się zakładnikiem tajemniczego półboga, który - o ironio! - zleca jej misję - wymierzoną w boga Tyra (nie mylić z Thorem bo tego biedaka miał ograbić Jolan...)
Tak więc scenariusz jest miałki, początkowo mamy "kopiuj wklej" z albumów "Gwiezdne dziecko" i "Wilczyca" a później kolejne "kopiuj wklej" z albumu "Ofiara". Oby się nie okazało, że drugi tom to będzie nic więcej tylko przeróbka "Ja Jolan"...
No i tak. Tyle czekania, zaostrzony apetyt a tu niestety tylko odgrzewany kotlet...
Tak sobie teraz myślę, czy nowy świat Thorgala nie jest czasem tworzony - jak to swego czasu kolega xionc żartował z Arleston'a - przez program komputerowy?