Przeczytałem po raz wtóry komiks o Trzech Siostrach i generalnie trzyma on poziom kilku ostatnich niezłych albumów a więc jest dobrze. Na pewno ten komiks najbardziej przypomina stare Thorgale, zarówno rysunkami (Surżenko po raz kolejny udowadnia, że jest naprawdę świetnym rysownikiem) jak i sposobem opowiedzenia fabuły, która jest wartka i w większości realistyczna (odwołania do historii bogów nie sa tu aż tak długie jak w serii o Louve). Na pewno można sobie spokojnie postawić ten komiks na półce między Aaricią i Zdradzoną Czarodziejką i przy lekturze nie poczuje się dużej różnicy poziomu między scenariuszem Van Hamme'a (inna sprawa że album Aaricia to nie było szczytowe osiągnięcie Van Hamme'a) a Yanna. Ładnie zostały wplecione wątki z tych najstarszych zeszytów Thorgala, które są ciekawym uzupełnieniem fabuły, ale też nie wymagają od razu wertowania starych zeszytów by sprawdzić co i jak. Jest to dużo lepsze eksplorowanie przeszłości naszego bohatera niż zrobił to Sente w pierwszych dwóch zeszytach o Kriss. Pojawiają się też nowe pomysły na zawiązanie fabuły, których rozwiązanie poznamy pewnie w kolejnych zeszytach a na razie możemy snuć tylko domysły
.
Za największy minus uważam samą koncepcję fabuły, znowu scenarzysta każe bohaterowi udać się w misję w zaświaty, by naprawiał to co namieszali skandynawscy bogowie (ten schemat przypomina przygody Louve a wcześniej Jolana i zaczyna być trochę odgrzewanym kotletem) mam nadzieję, że w dalszych zeszytach będzie jednak inaczej fabula skonstruowana, bo co za dużo to niezdrowo. No i niestety i w tej serii nie ma co liczyć na oneshoty, bo tym razem także akcja zostaje przerwana w połowie. A odnoszę wrażenie, że można było już ją zakończyć, bo część scen zwłaszcza tych z Bjornem w roli głównej wydaje mi się zbędna i niewiele wnosząca do całości akcji. Szkoda bo o ile seria główna i poboczne o Kriss i Louve toczą się równolegle, więc logiczne że łączą się w całość, tak w serii o młodości przydałby się odpoczynek od długich historii rozpisanych na wiele albumów.
Generalnie więc zeszyt jest warty przeczytania ale dziełem epokowym na miarę klasycznych albumów to on się na pewno nie stanie.
Tyle mojej opinii. Mam nadzieję że udało mi się ją napisać tak by uniknąć spoilerowania.