No cóż, w 1. tomie "Młodzieńczych lat" Surżenko jest w o wiele lepszej formie niż w "Louve". Scenariusz dosyć letni, najfajniej wypada sekwencja z wielorybami. Jak już ktoś wcześniej zauważył w tym temacie, w spin-offach szarogęszą się bogowie ponad miarę i to już zaczyna być nudne. Zaczynam podejrzewać, że takie są po prostu wytyczne dla scenarzystów od włodarzy wydawnictwa Lombard.