Przeczytałem ostatnio, cztery tomy "Kriss", trzy "Louve", pierwsze "Młodzieńcze...", "Kah-Aniela", a potem przeczytałem "Łuczników", różnica kolosalna, i tylko szkoda, że "Thorgal" ma najlepsze lata już za sobą. O ile kiedyś widziałem w przejęciu przez Sente po, wyraźnie już zmęczonym serią, van Hammie pałeczki scenarzysty, szansę na drugi oddech serii, to teraz już w to nie wierzę. Choć "Sojusze" dają jakiś tam promyk nadziei na jakąś ciekawą historię, to ostatnio przygody Gwiezdnego Dziecka i ferajny są głęboko rozczarowujące.
Graficznie jest dużo lepiej, widać, iż Rosiński dobrze się odnajduje w malarskim stylu, a jestem pod wrażeniem stylu Surżenki i tego jak pasuje do świata Thorgala, natomiast w ogóle nie odpowiada mi styl De Vity.