Dołączam do małego grona osób, które uważają, że im mniej fantasy w spin-offach, tym lepiej dla serii pobocznych. Dlatego ani Sojuszy ani Czerwonej jak Raheborg nie uważam za rzeczy złe, ba - nie widzę w tych książeczkach żadnych z tych złych rzeczy, o których piszą ci, którym się nie podobały.