Przeczytałem jeszcze raz Górę Czasu. Co nie zdarzyło mi się w tak krótkim czasie przy okazji innych thorgalowskich albumów z paru lat do tyłu. Bardzo dobry komiks - ciężko coś więcej dodać niż Tjall napisał w swojej recenzji, ale czuję potrzebę pokreślenia, że czuć pęta narracyjne, które pozostawił Sente, ale gdy już się z nich wykaraskają, opowieść nabiera rumieńców. Kriss zachowuje się jak Kriss (choć nowemu rysownikowi jeszcze sprawia trudność rysowanie jej twarzy), Jolan jak znajdzie się z dala od wykonywania obowiązków przywódcy - nabiera charakteru (choć znów rysownik rzadko rysom buzi syna Thorgala nadaje charakter), podwójne zawieszenie akcji wręcz pobudza apetyt na co dalej... Świetna robota monsieur Dorison!