Obejrzałem pierwszy ep tej Kurozuki
Opening brzmi, jak coś pomiędzy NIN a moją pralką, nie wystarczy dodać mnóstwa elektroniki, zakłóceń i zniekształceń wokalu, by robić dobry industrial rock. Ending to miła niespodzianka o tyle, że jest to zwykły, nudny pop, jaki można usłyszeć w radiu, a nie jpop, po którym ma się ochotę przebić sobie bębenki. Grafika ładna, tylko w niektórych miejscach kiepsko wykorzystano cg albo animacja nie za bardzo wyszła.
Jak na początku była ta badziewna zrzynka z Matriksa ze strzałami to zacząłem się śmiać, ale 18:30 - \m/
Podoba mi się póki co historia i sposób jej opowiedzenia, ma taki posmak starej legendy. Będę oglądać, jak się skiepści to z chęcią je zniszczę.