No właśnie, użyłeś dwóch słów-kluczy: basketball - nie cierpię sportówek (z drobnymi wyjątkami), Gurrenn - nie widziałem i prędko nie zamierzam. To tylko upewnia mnie w mojej decyzji, że dobrze zrobię omijając ten tytuł szerokim łukiem. Tym bardziej że kreska i postacie też mi zbytnio nie podchodzą.