bo lepiej obejrzeć 2 serie w całości niż 10 po kilka odcinków.
A ja się nie zgadzam, bo dla mnie to jest ograniczanie się. Wiedza o każdej napoczętej serii pozostaje. I jest to twoja własna wiedza, zbudowana na podstawie twoich własnych odczuć, czyli jest o wiele lepsza niż ta czerpana z najlepiej nawet napisanej recenzji. Osobiście wolę znać więcej tytułów nie do końca niż mniej w całości - przecież do każdego z nich zawsze mogę wrócić.
Kobato. - jestem sprzedany. Główna bohaterka jest totally my type, znaczy głupiutka i słodziutka. A
muszę przyznać że dosyć sceptycznie podchodziłem do tego tytułu. Uważam że CLAMP jest mocno przereklamowany. Na dużo przed premierami ich tytuły już stają się hiciorami, co jest dla absolutnym absurdem.
Kimi ni Todoke - sposobem prowadzenia akcji przywodzi mi na myśl
Natsume Yuujinchou. Tyle tylko, że zamiast magii będziemy mieli romans. Na razie jest całkiem w porządku.
Seitokai no Ichizon - definitywnie trzeba oglądać dalej. Humor, humor i jeszcze raz humor.
Nyan Koi - nic specjalnego. Obadam jeszcze drugi, ale to chyba będzie drop.
Seiken no Blacksmith - ostatnio mam jakąś awersję do fantasy. A w tej serii poza fajnymi panienkami nie widzę nic innego... Czy to wystarczy? Zobaczymy jak to będzie.
Natsu no Arashi: Akinai-chū - zaprawdę powiadam wam, SHAFT marnuje się robiąc serie pokroju Bakemonogatari. Jeśli pierwszy sezon Arashi był niezły, to drugi po prostu wymiata. A total must.
Nogizaka Haruka no Himitsu: Purezza - stara dobra Nogizaka znowu w akcji. No i oczywiście jej siostra Mika...
Sora no Otoshimono - na początku zapowiadało się na niegłupie głupie ecchi. Niestety, po pierwszym odcinku zapowiada się głupie głupie ecchi. A szkoda...
Miracle Train - definitywnie nie jestem grupą docelową tego animca. Pięciu tajemniczych biszów w tajemniczym pociągu, pomagających paniom w kłopotach. Plus jedna całkiem fajna loli, ale to trochę za mało...
Sasameki Koto - czyżby wreszcie kawałek dobrego obyczajowego yuri? Co prawda atmosfera jest nieco gęsta, a wielka drama z pierwszego odcinka nie ruszyła mnie zbytnio, no ale przynajmniej nie usypiało od pierwszych minut jak
Aoi Hana.
White Album II - nie wygląda na to, aby cokolwiek miało się zmienić w tej serii. Ale dzięki sporej przerwie od poprzedniego sezonu może jakoś dam radę...