Cośtam Iroha, pierwszy ep.
Słitaśna ale nieodrzucająca bohaterka, naprawdę świetny rysunek, niezłe dialogi. Początkowo zapowiada się na sielanę, ale później, w bardo naturalny sposób (żadnej force dramy), pojawiają się i cięższe momenty.
Będzie fajna, słodko-gorzka seria, być może okruszkowa, czyli to, co tygryski lubią najbardziej. Przypomina to trochę Miód i Koniczynkę. Oby tylko twórcy potrafili zachować proporcje między radochą i doramą.
Czekam na więcej.
[edit]
Nowe Maria+Holic.
W sumie w odcinku zawarto wszystko, za co kochamy bądź nienawidzimy SHAFT-a.