Zgadza się. I chyba tak to właśnie ująłem, czyż nie? Zdaję sobie sprawę że ta seria wielu osobom będzie się podobała, ale mnie niestety nudzi koncertowo. Może jestem już wypaczony kompletnie, ale musi być jakaś długowłosa tsundere wrzeszcząca na bohatera i jednocześnie topniejąca mu w ramionach niczym świeży płatek śniegu.
[offtop mode on]
Wiem że to nie temat na takie pogaduchy, ale swoją drogą przyjemnie znowu nie przejmować się rozdziałkami ani nie czekać na jakieś żałosne reenkody do dziweksów, tylko ssać odcinek natychmiast po pojawieniu się subów. Nareszcie komp naprawdę godny mnie - zeszłoroczna Alicja śmiga aż miło, a i lista emulatorów do sprawdzenia nieco się wydłużyła, głównie o sprzęty wymagające dwóch rdzeni do sensownej emulacji.
Oglądanie w HD też ma swoje zalety, chyba kompletnie przerzucę się teraz na 720p (choć wypadałoby jeszcze do tego zmienić monitor, ale nie pali się). Tylko czemu one tak dużo miejsca na dysku zajmują...
[offtop mode off]
Oda Nobuna - po pierwszym odcinku zapowiadało się tak sobie, trochę mnie zanudził pomimo zalewu ładnych panienek i kilku loli. Ale po drugim jest już lepiej. Zgadzam się z CoraXem że bohater ma jaja, a te jego nawiązania do tych wszystkich strategii w które grał po prostu kładą mnie na łopatki. Kolejne odsłony Oda Nobunaga no Yabou (Nobunaga's Ambition) czy Sangokushi (Romance of the Three Kingdoms) idą już w niezłe dziesiątki na wszelakie możliwe platformy (niewiele z nich doczekało się oficjalnych wydań na zachodzie, o czym wiem dzięki sprawdzaniu pełnych zestawów gier na wszystkie sprzęty) i jeżeli gościu zaliczył choćby połowę z nich, to spokojnie da sobie radę w tej rzeczywistości. A mówią że gry wideo ogłupiają... Anyway, dodajmy do niego fajną tsundere z głosem Itou Kanae i cóż, chyba trzeba to będzie oglądać choć generalnie nie lubię dram historyczno-wojennych, nawet serwowanych w ten sposób.
Rinne no Lagrange season2 - tak się dziś z Riczem zastanawialiśmy czy to faktycznie zdobyło w nihonie aż tak straszną popularność że postanowili kontynuować. No cóż, klimat z grubsza wygląda na ten sam co w pierwszej serii, zatem chyba trzeba oglądać. Wszystkim którzy nie znają pierwszego sezonu polecam albo nadrobić, albo trzymać się od tego z daleka jako że niewiele zrozumieją.
Sword Art Online - trudno odmówić tej serii niezłego rozmachu już od samego początku. Zastanawiacie się co ludzi w tym tak urzekło, zatem odpowiem wam jako maniakalny gracz: idea. Wyobraziłem sobie że oto nagle osobiście jestem bohaterem tych wszystkich kilku tysięcy gier w które w swoim życiu grałem i żadnej z nich nie mogę wyłączyć kiedy chcę, a ponadto każdą muszę ukończyć z wynikiem pozytywnym czy mi się ona podoba czy nie. Podczas oglądania podanych pod koniec epa statystyk (kto zginął) autentycznie zrobiło mi się niedobrze. Mi, człowiekowi który drwi sobie z totalnie krwawej jatki na ekranie mało nie wyskoczył pawik na samą myśl o tym że oto nagle nie mogę kontrolować swojej najukochańszej rozrywki, a ponadto stanowi ona zagrożenie dla mojego życia... W typowych seriach fantasy bohaterowie nie mają innego życia do którego chcieliby wrócić i może dlatego ich śmierć nie robi aż takiego wrażenia. Tutaj zaś mamy sytuację w której teoretycznie mógłby znaleźć się każdy z nas, dlatego o wiele łatwiej mi to sobie wyobrazić i na pewno przez to bardzo zżyję się z postaciami (jeśli będą fajnie przedstawione i przemyślane rzecz jasna). Oczywiście zgadzam się z twierdzeniami że fabularnie ma to trochę dziur bo sam je doskonale widzę, ale ziarno zostało zasiane - ja po prostu muszę dowiedzieć się jak oni to skończą. Oby tylko nie zrobił się z tego naparzankowy tasiemiec, szkoda by było potencjału który ta gra... przepraszam, seria już zademonstrowała. Daleki jestem od twierdzenia że to mój hit sezonu, ale bez dwóch zdań ten tytuł jak na razie najbardziej podziałał mi na wyobraźnię.
Jinrui wa Suitai Shimashita - to jest chore, to jest głupie, to jest idiotyczne, to jest rewelacyjne. Spodziewałem się szybkiego dropa, a jak na razie bawię się na tym najlepiej ze wszystkiego co do tej pory obejrzałem. Absurd wylewa się z każdego zdania, zjadliwe komentarze głównej bohaterki potrafią rozłożyć na łopatki. Dobry, dobry towar miał scenarzysta. Dodatkowo w trzecim epie pojawiła się Sawashiro-sama, a zatem sprzedany.
Chitose Get You! - miniaturki które chyba usiłują być zabawne, tyle tylko że ja niezbyt wiem w którym miejscu trzeba się śmiać. Działają na mnie za to denerwująco, a momentami wydają mi się wręcz niesmaczne. Niewielka pociecha z dropa bo to tylko trzyminutówki, ale zawsze jeden tytuł mniej do kłopotania się o niego.