Kamisama no Inai Nichiyoubi - faktycznie specyficzne anime, pozostawiające mocno oldskulowy posmak. Główna bohaterka niby moe, ale z czasów przed-K-On!!'owskich. Motyw grabarzy wydaje się na swój sposób ciekawy, te trzy odcinki na próbę obejrzę.
Fantasista Doll - kolejne anime, które zostawia oldskulowy feel. Typiareczka ląduje w liceum, gdzie odnajduje jakieś karty, a karty przywołują jakieś servantki i servantki mogą walczyć, ale tak naprawdę, to chodzi o tę więź między nimi i że ona je dobrze traktuje, i że w ogóle fajnie byłoby znaleźć takie coś i tak dalej. Prawdopodobnie dropnę.
Genshiken Nidaime - jest ok. Pamiętam, że drugi sezon mi nie podszedł, bo oddalił się daleko od swojego poprzednika, ale w sumie już ledwie pamiętam te serie. W każdym razie nawiązania do Bakemonogatari mnie uwiodły, a oglądanie obsesyjnej braci zawsze poprawia mi humor. Zdaje się, że z anime jednocześnie celują i w męski i żeński target, ale nie powinno być z tym większych kłopotów.
Watamote - aż sobie z ciekawości przejrzałem odrobinę mangę, by wiedzieć, czy koledzy z 4chana faktycznie mają o co płakać. I trudno powiedzieć - adaptacja jest zwyczajnie przeciętna. Tomoko odrobinę spłaszczona i mniej paranoiczna niż w mandze, gdzie jej buźka atakuje nas coraz to bardziej pogrążonymi w beznadziejności świata minkami, animacja i dźwięk bez zachwytów i bez zastrzeżeń. Miałem może nadzieję na trochę wyraźniejszą seiyuu. Ale oglądać będę, coś ciężko mi się ostatnio sięga po mangi.
Blood Lad - fajne. Kolejny shounen tego sezonu w którym wampiryczny władca piekielnej dzielni odnajduje w swoich rewirach zagubioną ludzką istotę. A jako że jest miłośnikiem japońskiej popkultury i w jego świecie 3d to 2d, to i zagubiona słodka istotka sprawia mu ogromną radość, aż do momentu... Zapowiada się przyjemna, lekka seria z bohaterem, który szczęśliwie posiada cojones. Małgorzata Foremniak, jestem na tak.
Nie spodziewaj się, nie spodziewaj...
Wlałeś trochę optymizmu w moje serducho.
http://myanimelist.net/character/65537/Leon_Kuwata - Design tego ziomka sprawił, że zląkłem się na chwilę, że oglądam jakieś Bakugany. A za VN średnio mam niestety czas się brać, zwłaszcza, że jakiś czas temu rozpocząłem zabawę z Key'owskim "Rewrite" i obstawiam, że jeszcze nie przebiłem się nawet przez połowę.