Golden Time 01 - nie dość, że autorka ta sama co przy Toradorze, to jeszcze szykuje się pełnoprawna, 24-odcinkowa seria romantyczna. I co jeszcze piękniejsze - osadzona nie w szkole, a na studiach. W tamtym sezonie Servant x Service zrobiło miłą niespodziankę zmianą otoczenia, teraz to. Niech się ten trend dalej rozwija, jestem jak najbardziej na tak. Pierwsze wrażenie w porządku, widać, że coś się będzie działo. Jakościowo - to klasyczne J.C. Staff, przyzwoicie, ale bez szaleństw.
Kill La Kill 01 - Ha, jest bosko, a już się obawiałem! Tyle tylko, że temu anime o wiele bliżej do Dead Leaves, niż do TTGL, do którego ciągle było porównywane. Jest o wiele mniej składne niż Lagann i o wiele bardziej randomowe. Tu i ówdzie wylewa się radosny fanserwis, potyczki pojawiają się znikąd, a fabuła orbituje gdzieś dookoła bez większego składu, podsuwając jedynie pretekst, by anime biegło do przodu. Oprawa wizualna jest prześwietna - wyblakła stylistyka podchodzi mocno latami 80, charakterystyczna kreskówkowość Imaishiego ponownie przypomina o inspiracji zachodem, a by dodać wszystkiemu pompy przewijają się przez ekran nasuwające na myśl Tarantino wielkie czerwone napisy.
O historii równie angażującej, co przy Tengen Toppa Gurren Lagann raczej nie ma mowy. Ale przygotowuję się na litry rozrywki, w której zamierzam tonąć podczas seansu. <3