Saikin, Imouto no Yousu ga Chotto Okashiinda ga. - takie drugie OreImo, tylko skręcające bardziej w rejony ecchi. I to nieszczególnie atrakcyjne, bo pozasłaniane wszędzie ikonkami sporych kłódek, które to z pewnością znikną przy wydaniu BD. W sumie miałem nadzieję z początku na coś ciekawszego. Zwłaszcza, że mamuśkę gra moja ukochana Itou Miki, nad której głosem ciężko mi się nie rozpływać. Prawdopodobnie będzie drop.
Seitokai Yakuindomo* - to już wiemy, gdzie zniknął cały budżet, który miał zostać przeznaczony dla Coppeliona. Poleciał na rzecz Seitokai Yakuindomo.
I choć było tutaj odrobinę za dużo wszędobylskiego CG, to muszę przyznać, że GoHands, chyba najbardziej nierówne japońskie studio, naprawdę tutaj zaszalało. Cała masa smakowitych klatek animacji, momentami świetne oryginalne ujęcia, dużo pięknych teł. Co prawda pierwszy odcinek pierwszego sezonu też był taki pokazowy, ale i tak, zwłaszcza po przeciętnych (graficznie) OVA, byłem zdumiony. Polecam, oprócz przewijających się gdzieś na początku komputerowych ludzików, to była to całkiem zgrabna uczta dla oczu. No i powrót do wyuzdanego humoru. :3
Space☆Dandy - byłem bardzo ciekawy co tam reżyser odpowiedzialny za Cowboya Bebopa i Samurai Champloo wymąci. I póki co szykuje się jedna wielka krzyżówka przerysowanej akcji i komedii. Nasycenie kolorów jest na ekstremalnym poziomie, ale pasuje to do całej kosmicznej radośnie-funkowej koncepcji. Szykuje się lekka, relaksująca seria.
Saki: Zenkoku-hen - nie wiem gdzie popełniłem błąd, że z serii, którą miałem obejrzeć w celach badawczych, by dowiedzieć się co tym chorym Japończykom się tak podoba, przerodziła się ona w serie w której chcę wiedzieć, która dziewczynka o tajemniczych mocach gór, kosmosu i taco wygra. W każdym razie finały Mahjonga nadchodzą, a ja obawiam się, że będę się przy tym anime dobrze bawił. xD
Tonari no Seki-kun - bardzo fajny, siedmiominutowy short. Kolega z ławki jest profesjonalistą w zapełnianiu sobie czasu na lekcjach i już w pierwszym odcinku buduje na nim wielką konstrukcję z domino, która na samym końcu ma odpalić... Nieważne co. Wraz z koleżanką, która z przerażeniem obserwuje co się tam wyprawia, tworzą sympatyczny komediowy duet, którego losy z chęcią będę śledził. I jak zauważyli koledzy w pokrewnym wątku - ending też mnie zabił. (:
Nobunaga the Fool -
Trainwreck alert. W jednym odcinku król Artur, Joanna d'Arc, Leonardo da Vinci, Magellan, a do tego samurajowie, którzy walczą w mechach i cholera wie co jeszcze. Za dużo rzeczy mam w kolejce póki co, by oglądać takie serie. xD