Ogarnąłem w końcu pobieżnie sezon zimowy, póki co po jednym odcinku z rzeczy, które wydawały mi się ciekawe na pierwszy rzut oka. I tak oto tytuł zaskoczenia sezonu otrzymuje
Rolling☆Girls, podtrzymując klimaty znane z
Kill la Kill, czy starszych produkcji Gainaxu. Na ekranie dzieje się dużo, chaotycznie i kolorowo, a przede wszystkim z odpowiednim wyczuciem i smakiem. Jeżeli ktoś lubi te klimaty - gorąco polecam.
Junketsu no Maria to kolejna wariacja wokół tematyki wiedźm, luźna i przyjemna. Szczególnie do gustu przypadł mi projekt postaci głównej bohaterki, który z jakiegoś powodu kojarzy mi się z kreską Akiry Toriyamy. Specyficzne cieniowanie nosa, łagodny górny łuk przy ciągnięciu linii oczu. Bardzo mi się to podoba.
Saenai Heroine no Sodatekata to całkiem fajna haremówka, w której główną ekipę łączyć będzie cel wspólnego wykonania gry. Duży plus za zgrabne dialogi, które z dystansem i ironią odnoszą się do obecnej kondycji japońskiej popkultury.
Shaftowe
Koufuku Graffiti jest klasyczną serią leczniczą. Główna bohaterka odtwarza potrawy swojej babci, a wszystko otulone jest ciepłym i relaksującym settingiem. Na zmagania z nudą seria zdecydowanie nie styknie, za to na odpoczynek po ciężkim dniu pracy idealna.
W
Ansatsu Kyoushitsu (TV), czyli
Assassination Classroom czegoś mi brakuje. Koncepcja najeźdźcy z obcej planety, który postanawia zostać nauczycielem, a do tego jego uczniowie mają za zadanie na przestrzeni roku go zabić, bo w przeciwnym wypadku zniszczy całą ziemię, jest osobliwa, ale nie mogę powiedzieć, by samo anime było wyjątkowo wciągające, bądź w jakikolwiek inny sposób wyróżniało się. Ot, zwyczajna fajna seria.
O
Death Parade już napomknąłem w innym temacie. Solidna animacja, świetna kreska, interesujący pomysł na anime. Bardzo się cieszę, że z pojedynczego odcinka powstała cała kontynuacja.
Nie wyrobiłem za to jeszcze sobie zdania na temat spin-offu jedynej idolkowej serii, która naprawdę mi się do tej pory spodobała. W pierwszy odcinek
The iDOLM@STER Cinderella Girls widać było, że włożono trochę pieniędzy, jak i nie można powiedzieć, żeby animacja była jakkolwiek leniwa, ale miejscami miałem wrażenie, że coś z buźkami postaci było nie tak. Trochę jakby były środku na produkcję, ale nie wszędzie robotę wykonywano z należytą starannością. Na temat samych postaci również trudno coś powiedzieć, gdyż przewinęły się jedynie dwie bohaterki, całkiem zresztą podobne do Haruki i Chihayi z oryginalnego Idolm@sa. Będę oglądać dalej, liczę na to, że się rozkręci.
No i jedyny drop póki co -
Yoru no Yatterman. Z sentymentu chciałem zerknąć cóż wymodzili wokół mojej bajki dzieciństwa, ale nie mogę powiedzieć, żeby anime szczególnie mnie zaciekawiło. Seria została przystosowana do obecnych czasów, pomysł na to, żeby bohaterami byli potomkowie bandy drombo całkiem spoko, ale nic mnie w tej pozycji nie przykuło do ekranu. Bez nienawiści i rozczarowania, ale dropłem.