Mi się te zmiany średnio podobają. A te zasadnicze nawet bardzo nie.
Najbardziej nie lubię kwestii skirmisherów - w ramach przycinania skirmisherów, miast - choćby - odebrać im bonusy za szarżę z boku lub z tyłu, albo też odebrać im maszerowanie w promieniu 8" od wroga, wprowadzili idiotyczną zasadę że generał nie może na swoich jednostkach polegać, bo się boją przeciwnika i czasami zaszarżują, a czasami nie. I już widać tą tendencję w nowych podręcznikach - skirmisherzy WE są za dobrzy, żeby ta zasada ich dotyczyła.
Powiedzmy, że jeśli będą jakieś inne zasady dostawiania skirmisherów tak, żeby nie mieli zawsze bonusu za szaerszy front, to może nie jest to szczyt głupoty, ale jeśli nie ma, to naprawdę te zasaty to debilizm.
Kwestię przegiętości kawalerii można było rozwiązać na dwa lepsze sposoby - pierwszy to zmienić zasady broni drzewcowej (mój ulubiony pomysł - halabardy walą z normalną siłą właściciela, ale są no armour save; speary zadają po jednym impakcie z S5 za każdego włócznika, którego front zetknie się z kawalerią gdy ta szarżuje), drugi - systematycznie potaniać piechotę w army bookach.
Po trzecie autohity - to akurat mi się bardzo podoba, tylko, ahem, co z organkami? Bo trochę je poprawili tylko po to, żeby zaraz znów stały sie beznadziejne za rok?
Mam dziwne wrażenie, że według nowych zasad będą same RAFY latały po stołach, a jak WHFB zamieni się w WH40k, to autentycznie mam dość i zaczynam grać w ancient battles.