Muszę przyznać, że moje spotkanie z Tadeuszem Baranowskim odwlekało się dobrą chwilę. Wyszło na to, że najlepszym dniem na spotkanie okazał się pierwszy dzień kwietnia. Oprócz załatwienia prywaty, przeprowadziłem mały wywiad (nota bene sprowokowany pomysłem Łukasza Babiela) co by światek komiksowy dostał garść niusów, bo na co poniektóre czeka wszak z niecierpliwością. Strona internetowa Tadeusza Baranowskiego obecnie stoi w martwym punkcie. Jakieś problemy techniczne, czy cuś. Tam w każdym razie niusów póki co nie będzie, tylko tu właśnie przekazuję co wiem.
Pan Tadeusz obecnie po pas, po szyję zawalony jest paczkami, paczuszkami i tobołkami. Dom udało mu się sprzedać, teraz czeka więc na finalną przeprowadzkę na Mazury, gdzie w uroczym domku zajmie się twórczością komiksowo-artystyczną. Z tego co zapowiada ma mnóstwo pomysłów na „komiksowe Mazury”, więc nic tylko poczekać jeszcze chwilę i trzymać kciuki żeby projekty wypaliły, bo zapowiadają się naprawdę ciekawie!
Najistotniejszą wiadomością i oczekiwaną od dawna, jest sprawa albumu z przygodami Bąbelka i Kudłaczka. Komiks jest już narysowany. Leży obecnie w teczce i czeka na kolory. Jednakże cała sprawa z zamianą miejsca zamieszkania spowodowała, że prace nad tymże stanęły. „Wiem, że wiele osób traci już do mnie cierpliwość. Chciałbym przeprosić i prosić o jeszcze chwilę czasu. Trwa to już długo, to prawda, lecz w ciągu ostatnich paru lat miałem różne problemy. I niestety, album musiał często schodzić na drugi plan. Jako że jest to album szczególny, nie chciałbym robić go na „odwal się”. Póki co, ostatnio dla moich fanów, wydałem serię książeczek. W ferworze codziennych spraw, udało mi się stworzyć jedynie takie proste projekty, takie „na szybko”. Na skończenie albumu z Bąbelkiem i Kudłaczkiem potrzebuje ok. 2 miesięcy intensywnej pracy – przeredagowanie treści, drobne zmiany, kolor. Jednak, póki co jestem po łokcie w przeprowadzce, a przede mną jeszcze remont domu, do którego się wkrótce przeprowadzę. Pozdrawiam wszystkich moich przyjaciół z GWPN i liczę, że wkrótce spotkamy się na Mazurach!” – mówi sam autor.
Na domiar wszystkiego, Tadeuszowi doskwiera od jakiegoś czasu, w mniejszym lub czasem większym stopniu, zdrowie. Byłem, widziałem. Nie jest źle, ale dobrze też niekoniecznie… Tyle!