Takie albumiki za 5500 zł to jest pikuś. Prawdziwymi unikatami byłyby ostatnie (sic!) rysunki Baranowskiego w formie tatuażu wykonanego najlepszymi tuszami sprowadzanymi z zagramanicy na zamówienie. 50 tys. zł za Smoka Diplodoka na klacie (pośladki drożej, chyba że damskie, to może też za 50 tys. by poszło) to byłaby dobra inwestycja, oczywiście nie dla mającego tatuaż, ale dla jego potomków. Po śmierci posiadacza tatuażu można by zedrzeć z niego dany fragment skóry, odpowiednio zakonserwować, pięknie oprawić itd...