Pytanie o polecanki. Wonder Woman Rucki czy klasyczna Pereza? Czy ktoś, kto czytał może polecić jeden (lub oba)? Czy któryś jest wyraźnie lepszy? Czy ten klasyczny nie zestarzał się za bardzo?
Materiał porównawczy mam ograniczony, ponieważ czytałem tylko pierwszy tom omnibusa Pereza i mniej więcej to, co wchodzi w skład wydawanego przez egmont tomu Rucki. Oba są bardzo dobre, może nie są to jakieś kamienie milowe, ale zdecydowanie nie są to czytadła. Preferuje Pereza. Rysunki bezapelacyjnie lepsze w tej wersji. Obie bardzo mocno odwołują się do mitologii greckiej, której znajomość znacznie zwiększa frajdę z lektury. Właściwie wydaje mi się, że w pełni można je docenić, dopiero kiedy dostrzeże się w jaki sposób autorzy rozgrywają, modyfikują poszczególne wątki religii i kultury greckiej. To jest niesamowity atut tych serii. Run Rucki jest jakby bardziej nowoczesny, feministyczny, i chyba w większym stopniu próbuje odpowiedzieć na pytanie, jakie jest znaczenie Diany w świecie XX czy XXI wieku. W tym sensie bardziej reflektuje na miejsce superbohaterów w świecie w ogóle. Niektóre historie Pereza pokrywa już delikatna warstewka (ale taka tyci tyci) kurzu, ale to, co fenomenalne w tej wersji to, ukazanie, że Diana rozwiązuje najważniejsze konflikty nie przy użyciu siły i przemocy, ale, jakkolwiek by to banalnie nie zabrzmiało, prawdy (historie o Aresie i zejściu w głąb Themiscyry). Przynajmniej ja w trakcie lektury Pereza miałem świadomość, że nie są to po prostu jakieś historie z życia i przygód Wonder Woman, ale opowieści paradygmatyczne - ustalające paradygmat tego kim jest Wonder Woman (coś jak Warlock Starlina dla Warlocka, zeszyty uncanny x men od 132 do God loves, man kills dla x menów, czy run Simonsona dla Thora). Polecam oba runy, dla mnie Perez lepszy, ale trochę ramotką pachnie (ilość dialogów, sposób prowadzenie narracji).