Po wszystko. Przy czym od jakiegoś czasu - i do niedawna wyłącznie - po to, żeby coś sprzedać. Kupować raczej nie kupuję, mam inne źródła. Również po to, żeby coś obejrzeć: jest wiele serii, których nie znam, i za które nie wiem, czy się w ogóle brać; konwent w tym czasem pomaga. Poza tym, jak wspomniała Szyszka, takie na przykład komedie ogląda się zupełnie inaczej samemu, a inaczej w sali pełnej rozchichotanej widowni. To samo się tyczy yaoi czy hentaiów. Jeżdżę również na konwenty dla atrakcji: konkursów, paneli, zabaw. We wszystkim tym biorę udział dla zabawy, w panelach ewentualnie po to, żeby się czegoś nowego na jakiś temat dowiedzieć. Konkursowe nagrody przeważnie mnie nie kuszą, ale spróbowanie się albo czysta zabawa już tak. Na ostatniej Bace okazało się, że można też jechać na konwent dla samego śpiewania: ten program był kapitalny, nie mogłam się oderwać od komputera, kiedy go już odkryłam
. W końcu: ludzie. Zawsze istnieje możliwość, że spotka się kogoś znajomego (a jeśli się z kimś umówi, to możliwość ta graniczy z pewnością) albo nawiąże nowe znajomości. Część z nich szybko się urwie (np. jeszcze w czasie tego konwentu), ale część może przetrwać lata i wręcz przerodzić się w przyjaźń. Choćby dla tego jednego powodu warto jeździć na konwenty - prawdziwych przyjaciół nigdy zbyt wielu.
Co do oszołomów, to znajdą się w każdej zbiorowości. Nie zgodzę się z Wilkiem, że świrów na konwentach nie ma - bo są. Im większy konwent, tym więcej świrów, takie prawo proporcji. Tylko że świry najpewniej znajdą się na każdej większej imprezie, szczególnie jeśli impreza ta jest zbieraniną w pewnym sensie ludzi zupełnie przypadkowych. Świry są wśród piłkarskich kibiców - ale nie można powiedzieć, że wszyscy kibice to świry. Świry są wśród uczestników dyskotek - ale nie można powiedzieć, że wszyscy na dyskotece to świry. Świry znajdą się na koncertach, na spotkaniach sportowych innych niż mecze piłkarskie, wśród pasażerów komunikacji miejskiej, w szkole, na uczeni i na widowni kina czy teatru. Ale czy to znaczy, że należy unikać tych wszystkich miejsc? Nawet jeśli, to jest to mało wykonalne. Powiedzmy, że rozumiem osoby, które, przytłoczone świrami ze wszystkich stron, nie jadą na konwent, żeby kolejnych świrów nie spotkać. Osobiście nie uważam konwentowych świrów za jakieś szczególnie dziwaczne zjawisko, więc, zwyczajnie, staram się na nich nie zwracać uwagi. Jak w każdym środowisku. No, chyba że robią coś wyraźnie nagannego - odpowiednie służby 'sprzątające' na konwentach też można znaleźć, jak się własną znieczulicę pokona. Więc gdzie tu problem?...