dobrze znane fragmenty Dnia Śmiechały to u Christy plagiat samego siebie z Kajtka i Koko w kosmosie? Byłem w SZOOOOOKU!!!.
Co do plagiatu - ktoś napisał, że Christa sam siebie plagiatował. To prawda.
Zgodnie z definicją plagiatu (choćby na Wikipedii: "pojęcie z zakresu prawa autorskiego oznaczające skopiowanie cudzego utworu (lub jego części) wraz z przypisaniem sobie prawa do autorstwa poprzez ukrycie pochodzenia splagiatowanego utworu.") NIE DA SIĘ popełnić plagiatu z samego siebie.
Owszem, Christa wykorzystywał niektóre pomysły wiele razy. Wynikało to głównie z tego, że jego komiksy ukazywały się w prasie, nośniku z założenia nietrwałym, nie myśląc o wydaniu książkowym. Szansa, że w chwili gdy wykorzystywał stary pomysł czytelnicy pamiętali inny komiks, publikowany kilkanaście lat wcześniej była znikoma, więc poniekąd mu się nie dziwię. Tak samo robili inni twórcy - Papcio Chmiel w książeczkach powtarzał i miksował pomysły z gazety, Baranowski i Szarlota Pawel przerysowywali komiksy od nowa, często też miksując i zamieniając motywy. Co do Christy - powtórzone motywy z radością wyłapują i dzielą się nimi autorzy bloga "Na plasterki" oraz Arkadiusz Florek w książeczkach "Świat dzielnych wojów" i "Powrót do świata dzielnych wojów", więc temat jest nieźle zbadany.
W tym kontekście używanie ciężkich oskarżeń (a "plagiat" właśnie takim jest - to oskarżenie o oszustwo) uważam za zupełnie nie na miejscu. Nawet biorąc pod uwagę, że niektóre motywy Christa wziął wprost z Asteriksa i umieścił w swoich komiksach, czego się potem wypierał w wywiadach - to wciąż nie jest plagiat. "Kajko i Kokosz" czy "Kuśmider i Filo" nie są plagiatami Asteriksa, "Binio Bill" nie jest plagiatem "Lucky Luke'a". "Tytus, Romek i A'tomek" nie jest plagiatem przygód małpki Fiki-Miki. "Thorgal" nie jest plagiatem "Przesława znad Odry". "Funky Koval" nie jest plagiatem "Rozbitków czasu" czy "Valeriana". Do każdego komiksu można znaleźć inny, mniej lub bardziej podobny i wcale nie oznacza to, że mamy do czynienia z plagiatem.
Narzekamy, że o komiksie w Polsce pisze i mówi się niewiele, a jeśli już, to źle (patrz chopingate), a sami lekko sobie używamy nieprawdziwych oskarżeń.