trawa

Autor Wątek: Manhwy - Chonchu i Yongbi  (Przeczytany 8210 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline tequira

Manhwy - Chonchu i Yongbi
« dnia: Kwiecień 17, 2006, 10:32:17 pm »
Niedlugo na naszym rynku pojawią się dwie nowe manhwy - czyli koreańskie odpowiedniki mangi. Nie jestem ekspertem od mangi, tym bardziej manhwy dlatego zakładam ten temat, żeby poznać różnice pomiędzy tymi gatunkami, jak również poznać wasze opinie na temat tych nowych tytułów. Dodam, że troszkę poszperałem w internecie i obie serie wyglądają bardzo zachęcająco. Być może ktoś wie coś więcej o tych komiksach?

Offline graves

Re: Manhwy - Chonchu i Yongbi
« Odpowiedź #1 dnia: Kwiecień 18, 2006, 08:13:48 am »
Cytat: "tequira"
Niedlugo na naszym rynku pojawią się dwie nowe manhwy - czyli koreańskie odpowiedniki mangi. Nie jestem ekspertem od mangi, tym bardziej manhwy dlatego zakładam ten temat, żeby poznać różnice pomiędzy tymi gatunkami, jak również poznać wasze opinie na temat tych nowych tytułów. Dodam, że troszkę poszperałem w internecie i obie serie wyglądają bardzo zachęcająco. Być może ktoś wie coś więcej o tych komiksach?

Manghy to jest już sporo na rynku z Kasenu - wystarczy przejrzeć.
Mnie to nie za bardzo leży. Różnica jest taka jak np. między telenowelą amerykańską i brazylijską ;) Są zwolennicy i jednych i drugich. Ja wolę mangi, chociaż jak trafię na interesującą mnie manghę - to zapewne nie pogardzę, jak na razie nie trafilem (Priest mnie nie interesuje). Co do dwóch zapowiadanych... Chyba też nie, ale to się okaże jak obejrzę.
"It is an old maximum of mine that when you have excluded the imposible, whatever remains, however improbable, must be the truth."

Offline tequira

Manhwy - Chonchu i Yongbi
« Odpowiedź #2 dnia: Kwiecień 18, 2006, 08:58:09 am »
Wlasnie ani Priest ani Ragnarok mnie nie zainteresowaly, ale te maja calkiem ladna kreske (edit: czyli Chonchu i Yongbi), przynajmniej probki ktore widzialem. Opisy serii byly bardzo skape, w Chonchu niby goscia wywalili skas i tula sie po swiecie. Niby mogloby byc ciekawe. Z reszta Mandra to ladnie wyda, ciekawy jestem. Mam troche dosyc kupowania pierwszych tomikow na probe, bo za 40 moglbym nadgonic inna, brakujaca serie.

Offline petkopeet

Manhwy - Chonchu i Yongbi
« Odpowiedź #3 dnia: Maj 22, 2006, 09:40:19 pm »
Przeczytałem wczoraj Yongbi i muszę przyznać że całkiem, całkiem.Krecha nienaganna, fabuła też przyzwoita, ale tego specyficznego humoru mogłoby być trochę więcej.
   O   O   M               M   E   T   A   L

Offline figuRe fouR

Manhwy - Chonchu i Yongbi
« Odpowiedź #4 dnia: Maj 24, 2006, 12:58:39 am »
Dzisiaj kupiłem i przeczytałem zarówno „Yongbi” jak i Chonchu. Miałem dylemat od czego zaczać, chciałem trafić na początku na gorszy, i mi się udało :) Mowa o „Yongbi”... Tak jak wielokrotnie już tu było mówione, jedne komiksy przypadają nam do gustu inne nie. Ja „Yongbi” uważam za opowiastkę zbyt infantylną. Ten „specyficzny” humor jest jak by wsadzany na siłę, zresztą takie wrażenie odnoszę do całości tego komiksu. Nie znalazłem nic co mogło by mnie śmieszyć, a do smutnych buców raczej nie należę ;)  W niektórych momentach odniosłem też wrażenie że zawalił tłumacz, bo aż tak drętwe teksty nie mogły zostać popełnione w oryginale. Momentami nie trzyma się to kupy. Nie chce jednak nikogo zniechęcać, powtarzam że odbiór całości to rzecz gustu. Jeśli chodzi o rysunki trzeba przyznać że są wykonane całkiem nieźle. Typowa „mangowa” kreska, chociaż moim zdaniem walki zbyt nieczytelne.
Jeśli ktoś lubi głupkowate mangi/manhwy „o niczym”, może uderzać śmiało. Historyjka tak lekka że szybo ulatuje z głowy. Tyle że na rynku z pewnością można znaleźć kilka naprawdę śmieszniejszych komiksów „o niczym”. Ja nie polecam.

„Chonchu” mnie zaintrygował. Na pewno sprawdzę kolejny tom. Chociaż szczena nie opada. „Story”  jest tu pisana bardziej „na poważnie”. Nie ma tu fekalnych dowcipów i zrywania majtek tak jak ma to miejsce w „Yongbi”. Krew się leje na co drugiej stronie, głowy spadają na co 4 ;) (no może troche przesadziłem). Historia na pewno zmierza w dobrym kierunku. Jak będzie okarze się w nastepnych tomach. W pierwszym akcja jest dosyć szybka, ogólny zarys postaci i tła opowieści. Dwóch bliźniaków... niezłych maderfakerów... może być nieźle ;) Teksty bardziej sensowne niż w „Yongbi”. Rysunki również przypadły mi do gustu bardziej. Chociaż imho za dużo ramek ma czyste, „białe” tła. Nie podobają mi się rysunki dzieci (szczególnie towarzyszka Basanim). Odniosłem też wrażenie że przedruk był lepszy w „Yongbi”. Ogólnie może być nieźle, jest nadzieja...

Podsumowując zależy kto co lubi... jeśli poważniejszą, mroczniejszą opowieść niech przeczyta Chonchu. Jeśli ktoś lubi się pośmiać czytając komiks, niech kupi Naruto :)
Nie no spoko niech każdy sprawdzi sam, a moje opinie wsadzi gdzieś głęboko ;)

pEace
<--- www

Offline 4-staczterdzieściicztery

Manhwy - Chonchu i Yongbi
« Odpowiedź #5 dnia: Czerwiec 05, 2006, 02:07:55 am »
Ze swojej strony odradzam "Chonchu". Dużo krwi, dużo trupów, ale nudnie podane. Są jakieś naparzające się plemiona, tajemnicza przepowiednia, nieśmiertelny ( w wyniku klątwy ) bohater, więc krew z niego sika często. Nikt naszego herosa nie lubi ( poza dwoma dziewczętami ), a już szczególnie brat. Nawet kumple chcą się zabijać lub okaleczać za złamanie prawa/zwyczajów.
Całość sprawia wrażenie fantasy dla nastoletnich chłopców, lubiących krew i trupy.
"Życie to banda włóczących się razem komórek, mających wspólny cel."

Offline Fomoraig

Manhwy - Chonchu i Yongbi
« Odpowiedź #6 dnia: Czerwiec 17, 2006, 10:54:12 am »
Mnie, z tych dwóch, bardziej podobał sie Yongbi. Kreska bardzo fajna i przejrzysta, scenariuszowo też dobrze. Podobały mi się te wszystkie żarty i gagi. Nie uważam też że jest to komiks o niczym. Z tym stwierdzeniem uderzałbym raczej do Chonchu. Pełno nawalanek, full bohaterów, których imion nie sposób zapamiętać, a twarzy rozróżnić, a w tle jakieś pseudopolityczne story. Zawiodłem się na tym tytule, a przyznam, że myślałem iż będzie odwrotnie.

Offline Silver Kitsune

Manhwy - Chonchu i Yongbi
« Odpowiedź #7 dnia: Wrzesień 20, 2006, 09:18:10 pm »
A czytaliście może " Island " ? Tam też jest dużo krwi i trupów - zdecydowanie nie w jednym kawałku.   :badgrin:  
 Mnie ten tytuł przypadł do gustu  :)  , ale wszystko zależy od upodobań, ne ?  ;)
~ UNTIL THE DAY I DIE I SPILL MY HEART FOR YOU ~~

Offline 4-staczterdzieściicztery

Manhwy - Chonchu i Yongbi
« Odpowiedź #8 dnia: Wrzesień 20, 2006, 09:24:56 pm »
Niestety czytałem cały "Island", miałem nadzieję, że seria się rozwinię i będzie coraz lepiej, ale niestety z każdym tomem było coraz gorzej. Kiepska historia i coraz więcej coraz mniej sensownej nawalanki. A mogłoby nawet coś ciekawego z tego wyjść... Ze swojej strony zdecydowanie odradzam.
"Życie to banda włóczących się razem komórek, mających wspólny cel."

Offline Dariusz Hallmann

  • Szafarz bracki
  • *****
  • Wiadomości: 3 391
  • Total likes: 2
  • Batman: Ben Affleck Case
Manhwy - Chonchu i Yongbi
« Odpowiedź #9 dnia: Lipiec 29, 2007, 02:05:16 pm »
Te 6 tomów to mój pierwszy kontakt z komiksem koreańskim.
"Chonchu" jest ponury i mroczny (moim zdaniem te dwa słowa to jednak nie to samo), rysunki wręcz przytłaczają swoją gęstością, strasznie się w tym komiksie dźgają, sieką i odrąbują to i owo, a cała reszta wygląda na pretekstowy dodatek... Po trzech częściach poczułem się znużony i niekoniecznie chciałbym poznać ciąg dalszy.
Z "Yongbim" jest inaczej. Klimacik troszeczkę jak w "Dragon Ballu", podobna kreska, fabuła wciąga, a jedyną słabością wydaje się być prostacki momentami humor, który z drugiej strony wypełnia serię duchem anarchii w takim, chciałoby się powiedzieć, undergroundowym stylu. Ogólnie jest naprawdę śmiesznie, a najbardziej rozbawił mnie fragment z trzeciego tomu, kiedy do akcji wkracza doradca z Grupy Walczących Żebraków ze swoją kuną. No cóż, w tym przypadku żałuję, że Mandragora zawiesiła serię...

Offline bazui83

Manhwy - Chonchu i Yongbi
« Odpowiedź #10 dnia: Sierpień 10, 2007, 07:02:38 pm »
Ja czytałem tylko pierwszy tom Chonchu, od tego czasu unikam koreańskich komiksów z Mandry. Chonchu był kiepsko narysowany i jeszcze gorzej opowiedziany. Scenarzysta za dużo grał w DMC :D

 

anything