Z tego co na razie widzę to tłumaczenie jest identyczne jak w wydaniu z leksykonem... Które moim zdaniem jest bardzo dobre. To naprawdę spore wyzwanie dla tłumacza poradzić sobie z wszystkimi aluzjami, gierkami słownymi i w większości odwalili z nimi kawał dobrej roboty dzięki czemu rzadko jest jakiś zgrzyt gdzie czytając mam wrażenie, że dana kwestia powinna być zabawna ale poprostu brzmi ni-jako (nawet jeśli pewien mój znajomy, starszy Pan który miał przyjemność czytać oryginalne francuskie Asteriksy dekady nim ukazały się kiedykolwiek w Polsce, twierdzi że w Polskiej wersji nie tylko wiele żartów i aluzji uciekło, ale poprostu wiele rzeczy ma kompletnie inny wydźwięk i to co tłumacze oferują w alternatywie jest poprostu "takie sobie") - choć są zawsze pewne minusy :
Będzie o tym wzmianka w mojej recenzji "Asteriks i Kociołek" która dopiero ma się ukazać w Kazecie ale niestery z wcześniejszego tłumaczenia bezmyślnie skopiowali pewne błędy gdzie omyłkowo ktoś zamienił kwestie dwóch postaci miejscami :/ (z drugiej strony tego typu wpadki pojawiły się w każdym wydaniu prędzej czy później)
W sumie szkoda, bo liczyłem, że będzie lepiej zadbana spójność merytoryczna jeśli o imiona, nazwy własne etc. chodzi tu najwyraźniej wszystko znów będzie powielone z wydania z leksykonem. Tam kowal wpierw nazywał się Parabeliks, a w dalszych albumach nagle zmieniał imię na Automatiks bądź Tenautomatis. Długowieczniks z kolei w ostatnich kilku albumach ni z gruchy ni z pietruchy zmienił imię na Ramoliks... Co jest już dla mnie do reszty nie pojęte, tym bardziej, że bodajże w jakiejś przedmowie (już nie pamiętam czy to było w zbiorowym "Galijskie początki" czy w "Asteriks i przyjaciele" z krótkimi historyjkami różnych autorów w hołdzie Uderzo) wprost pada "Ramoliks (Długowieczniks)" tak jakby wydawca wprost przyznał - tak, jesteśmy 100% świadomi, że przez lata nazywał się wszędzie Długowieczniks, łącznie z filmami, ale i tak będzie się teraz nazywać Ramoliks bo...poprostu. Dla mnie ma to tyle samo sensu, gdyby nagle zmienili imię Kakofoniksa na Akordeoniks i liczyli, że czytelnik od tak to zaakceptuje nie wpadając w pogubienie i dezorientację.
Także w recenzji "Tarczy Arwernów" przyrównałem kilka dialogów ze starej wersji z nową -
http://kzet.pl/2011/11/asteriks-tarcza-arwernow.html - i jednak stara mi się bardziej podobała, choć nowa sama w sobie nie jest zła poprostu stary tłumacz miał jendak ciutek lepszego pazura i wyczucie ironii... Choć też ciężko mi na siłę mówić, że któryś lepszy tylko dla tego, że były trzy-cztery kwestie gdzie pokiwałem głową "E! Stare było mocniejsze..."