Oczywiście, że Uderzo. Gupia pomyłka z mojej strony. Septe to w Mikołajku był.
Asterix i Normanowie odrobinę słabsi na początku, ale potem też jest kupa śmiechu.
Tylko nie wiem czemu Rzymianie piszą w tej części na marmurowych tabliczkach jak jacyś barbarzyńcy. Przecież wiadome że oni pisali na pergaminach co było pokazywane w innych tomach. Jest błąd.
To... nie było tak.
Na początku Rzymianie pisali na kamieniach i na łyku roślin (
liber, łacińskie słowo określające książkę, znaczy właśnie
łyko). Z czasem jednak (ok. od III w. p.n.e.) głównym "oficjalnym" materiałem pisarskim stał się
papirus w zwojach, a nie pergamin. Oprócz tego w codziennym życiu pisano na czym się dało: płótnie, skorupkach potłuczonych naczyń, płytkach ołowianych, tabliczkach glinianych pokrytych woskiem (takich używa np. Asteriks w "Asteriksie i kociołku" do naszkicowania planu napadu na bank) - tak jak my dziś zapisujemy codzienne notatki na byle jakich świstkach.
Wyprawiany ze skór zwierzęcych
pergamin pojawił się w Rzymie ok. I w. n.e. (a więc co najmniej 50 lat po „epoce asteriksjańskiej”) i był przeważnie znacznie droższy od papirusu, dlatego nie wszedł do codziennego użytku głównie dlatego, że dopiero na początku II w. n.e. odkryto, że można go zapisać obustronnie i zszyć w formę dzisiejszej książki. Wcześniej, podobnie jak papirusu, używano go w zwojach, co nie było najefektywniejszym rozwiązaniem. Książka pergaminowa zastąpiła na dobre w Rzymie zwój z papirusu dopiero pod koniec III w. n.e.
Tyle fakty historyczne. Nie ma jednak wątpliwości, że Goscinny i Uderzo byli tego doskonale świadomi, a zastosowanie płyt marmurowych (które w zbiorowej świadomości kojarzą się z pismem rzymskim dzięki mnóstwu różnych inskrypcji na słynnych rzeźbach i obiektach architektonicznych) nie jest w żadnym razie błędem z ich strony, lecz celowym anachronizmem obliczonym na efekt komiczny. Leciutki papirus nie wywarłby tu takiego efektu, co ciężkie i niezgrabne bloki marmuru, w których Rzymianie pieczołowicie wycinają swój raport (podobny zabieg mamy choćby w „Asteriksie legioniście” przypomnijmy sobie „Tragikomiksa przez T jak timeo Danaos et dona ferentes).
„Asteriks” jest pełny takich „niby-nieścisłości”, co widać choćby za każdym razem, gdy ktoś cytuje w nim Wulgatę. W mojej opinii to właśnie one stanowią o dużej części jego humoru i działają jednocześnie jako mrugnięcie okiem dla czytelników, którzy mają jakąś wiedzę o kulturze antycznej. Nadmierne trzymanie się realiów mogłoby tej opowieści raczej zaszkodzić niż pomóc.