Jeśli pozwolicie, krótki reportaż z spotkaniem z Adrianem Tomine w Londynie (bloga nie mam wiec tu piszę):
-W dzieciństwie zaczął czytać Peanuts Shultz'a, potem przerzucił się na super hero mainstream.
-Dopiero po kilku latach się otrząsnął, bo kupował zeszyty automatycznie bez ich czytania
-Rozpoczął naukę na kierunku artystycznym ale po pierwszym semestrze zmienił to na Literaturę Angielską co nie tylko dało mu inne spojrzenie na świat i dało mu nadal czas na rysowanie komiksów (na kierunku artystycznym wiadomo, komiks = zło)
-Często podróżował bo świecie (mama uczyła (chyba...) angielskiego na uczelniach) przy okazji urywając się ze szkoły na rok co dało mu dużo czasu na rysowanie, czytanie wiadomo czego.
-Rodzice się później rozeszli co mocno wpłynęło na niego i jego komiksowe tematy (związki)
-Nowa pozycja w drodzę, tym razem pełny kolor (w stylu jak na okładcę New Yorker'a) ale poza tym nic nie powiedział.
-Edytuje tomiki Yoshihiro Tatsumi'ego dla D&Q. Materiał który dostaje od Tatsumi'ego jest o wiele wiecej niz mogą wydać więc czasami jest niezła jazda co wydać a co nie.
-Lecz czasami są tematu które od razu odpadają typu zoofila... (a jeszcze inne które jego zdaniem wysłały by wydawcę za kraty
Było jeszcze tony innych nowinek ale wszystkiego nie zapamiętałem. Myślałam bo pisaniu notatek ale dałem sobie spokój. Gość jest niesamowity, razem z optującym go Tony Litt'em dali nie zle po garach. Tony niby nic ale też lał z niego np. na angielskiej edycji pod obwolutą Shortcommings jest linijka. "uwilbiam ten komiks, nie wielu ludzi ma na okładce linijke, tylko ciekawe co ma ona mierzyć!" i takie tam. Autograf zrobił w mniej niż minutę (a tyle było stania) ale rękę wyrobioną, nic tylko patrzeć jak rysuje. Na koniec jedyna niestety niezbyt dobra fotka; od lewej Adrian Tomine, Tony Litt i Paul Gravett (organizator festiwalu Comica, taki angielski Adam Radoń)