to całkowicie inne historie, choć sięgają po podobne środki wyrazu. Epileptic to bardzo osobista relacja autora z bratem, właściwie jego chorobą. poziom imo zdecydowanie wyższy niż w wymienionych przez Ciebie komiksach. ja bym się nie zastanawiał, bo nie na darmo jest uznawany za arcydzieło. ja oceniłbym na 4,5 na 5
Dla mnie i Rycerze, i Uzbrojony Ogród to absolutny top komiksów, które czytałem. Uzbrojony subiektywnie lepszy.
Ale nie o to mi chodziło: mimo, że w jednym komiksie mamy do czynienia z nowelami powiedzmy religijnymi, a w drugim z autobiograficznym komiksem, to podobieństwa sięgają szalenie dalej. Jasne, w obu jest podobna, można by powiedzieć, że ta sama warstwa graficzna; w obu widać fascynację śmiercią i przemocą; oba komiksy są tajemnicze, przynajmniej dopuszczają istnienie transcendencji i operują groteską; w obu występuje ten niezwykle trudno uchwytny element nie-samowitości, czegoś spoza kręgu swojskości; oba dotykają problemu sensu ludzkiej egzystencji absolutnie nie dając żadnych pozytywnych odpowiedzi (w sensie jakiejś skończonej odpowiedzi), w obu autor chętnie posługuje się religijnymi i quasi-religijnymi symbolami. Przy czym u żadnego autora - ewentualnie w żadnym komiksie - nie znalazłem lepszego zrozumienia natury symboli: nie uświadczymy tu żadnego płaskiego jungizmu (jak np. zdarza się to u Moore'a), ale właśnie otwarcie na to, co nienazywalne i spoza codziennego porządku.
Różnic też sporo można odnaleźć, Rycerze chyba nie wymagają pewnej, wydaje mi się, koniecznej dawki wiedzy o religii i pewnej wrażliwości na sacrum wskazanej przy lekturze Uzbrojonego ogrodu.