End of Evangelion...jak naprawde jest?
___________________________________ __
Celem wprowadzenia, należy przypomnieć co zdarzyło się pod koniec serialu i czym zaczyna się "End of Evangelion". Siedemnastym aniołem okazał się Kaworu Nagisa i swoje istnienie poświęcił, aby dać szansę ludzkości. Shinji, który w geście rozpaczy wykonał na nim wyrok, pogrążył się w depresji. Załamana Asuka, nie mogąca nawet zsynchronizować się ze swoją Evą, w stanie psychicznej ruiny zapadła w śpiączkę. Rei uzmysłowiła sobie, że nie jest tylko kolejnym klonem, który można zastąpić, i z własnej woli, wbrew rozkazowi poświęciła życie dla Shinjego. Rei numer trzy posiadła duszę swej poprzedniczki, pozwalającą jej na dalsze odkrywanie prawdy o sobie. Misato zdruzgotana śmiercią Kajiego, otrzymała od niego w spadku klucz do prawdy o NERV, SEELE i "aniołach". Ritsuko w nie lepszej formie psychicznej niż Asuka, została uwięziona za zniszczenie wszystkich, nie posiadających duszy, klonów Rei. Członkowie SEELE odkryli, że plany Gendo dotyczące Lilith są inne niż ich własne (to oni wysłali Kaworu, aby przyspieszyć wywołanie Trzeciego Uderzenia). Po tamtym niepowodzeniu, SEELE postanowił wykorzystać siły UN do zajęcia całego Geo-frontu, wszelkimi dostępnymi środkami wojskowymi oraz dziewięcioma Evami pochodzącymi z seryjnej produkcji. Tak rozpoczyna się prawdziwa wersja zakończenia "Neon Genesis Evangelion".
Po jego obejrzeniu, zaczynamy intensywnie zastanawiać się czym jest tak naprawdę jest ta historia. Zaznaczam jednak, że aby dobrze zrozumieć przesłanie zawarte w nim, należy film ten oglądać z wielką uwagą, najlepiej kilka razy. Wtedy, po wielu przemyśleniach, jasno ujrzymy przesłanie serialu. Wielu sądzi, że anime to jest nowoczesną interpretacją Biblii, która bardzo ostro potraktowała człowieka, wykazując jego arogancję względem boskich praw natury. Człowiek znalazł dzieło Boże (Adama) i postanowił go wykorzystać do swych celów. Bawi się więc w Boga i próbuje wywołać apokalipsę (Trzecie Uderzenie) - sam chce zbawić siebie... Wymysł heretyka powiecie? Ale gdyby człowiek naprawdę znalazł na Ziemi Istotę Wyższą, to chętnie zamknąłby ją w laboratorium i pewnie próbował sklonować...
Stąd wysnuto kolejny wniosek. Skoro człowiek jest taki jaki jest, to być może my ludzie nie jesteśmy prawdziwymi dziećmi bożymi. Może to "anioły" są prawowitymi dziećmi Boga, a my tylko weszliśmy im w drogę. Patrząc na zbrodnie, których dopuszcza się człowiek, nietrudno w to uwierzyć...