Zmieniając troszkę temat; mini relacja z spotkania z Eddie Campbell'em w Londynie.
- Niesamowicie sympatyczny gość, gadał by godzinami. Na sam początek tekst "Myślałem że ktoś mi ukradł torbę. Pięć razy z parteru na drugie piętro przebiegłem szukając jej kiedy żona się odezwała: Eddie, dałeś mi ją 5 minut temu..." A w niej mn. znajdowało się 20 stron szkiców, pomysłów na nową komiks! (ma być o pieniądzach, podał nawet jakiś tytuł ale niestety go nie pamiętam...)
- Arnold Brown prowadził z nim spotkanie. Szkocki komik, jak Eddie, też z Glasgow. ("We're from Glasgow, we're meant to be funny!")
- Eddie opowiadał trochę o swoim dzieciństwie w lepszej dzielnicy Glasgow, kłopoty z dzieciakami z gorszej dzielnicy, czasu u Ciotki i takie podobne.
- Opowiadał jak radzi sobie w domu, pracując w chaosie biegających dzieci i wszędzie szwędających się kotów. Żona więc zorganizowała mu więc jakieś małe biuro czy studio poza domem. Cisza, spokój. Co robić? Wziął się za czytanie książki. Nie długo potem wrócił do domowego chaosu bo nie mógł się skupić nad komiksami w tam sterylnym środowisku.
- Miał kiedyś zlecenie narysować postać Baccuhus'a (jego włana postać) dla (!) mamy Quetina Tarantino. Był problem z narysowaniem jego zmarszczek. Spróbował więc włosem z głowy. Nic. No to więc włosem z nieco innego miejsca
Trochę zakręconych, latał tusz tu i tam ale dało radę.
- Głównym tematem było jego najnowsze dzieło "Alec: The years have pants", wydanie zebrane wczesniej wydanych części z nowym materiałem. Autobiografia bodajże. Niezła cegła, większa od From Hell. A wypomniawszy przed chwilą o Bacchus'ie, za reedycje Top Shelf bierzę się w następnym roku, całość ma wyjść w dwóch dość dużych tomach.
To raczej wszystko, o komiksach i jego pracy raczej najmniej było mowy. Ale spotkanie jak najbardziej udane. Z 50-60 było (Tomine w lutym miał większą publiczność!)
Ale ostatnia ciekawostka podczas rozdawania autografów, jak przyszedłem z polskim wydaniem From Hell;
Eddie: "What is this? ... Never seen this in my life! Where did you get this from?"
Szybko przegląda, no i bierze się za autograf. Ale chwila później...
"Peter, have you got some paper on you? Anything will do really."
W końcu znajduje jakąś kopertę i zapisuję tytuł "PROSTO Z PIEKŁA" xD
A muszę dodać że był miło zaskoczony jakością wydania. Brawa tutaj dla Timofa i ekipy, a mowa o wersji HC.
Przesympatyczny gość, mam nadzieję że kiedyś też z okazji MFKi czy przy innej okazji też do Polski wpadnie kiedyś.