Mi się rzuciły w oczy dwa inne błędy. "rysunki dla ibzy rolniczej" i nie tyle literówka, co błąd tłumacza w rozmowie Jeana z Yvette, gdy mówi do niej "Na zawsze zapamiętałem miny rodziców, kiedy wypadłeś, trzaskając drzwiami, aby odejść diabli wiedząc dokąd z tą dziewczyną". Pewnie tłumacz nie spodziewał się, że dziewczyna może odejść z dziewczyną
Więcej grzechów nie pamiętam, bo poza tym komiks jest po prostu piękny. Pedrosa, przedstawiając zwykłe, radosne rozmowy i poświęcanie wolnego czasu "nicnierobieniu" przy pięknej pogodzie, sprawił, że poczułem tą esencję lata, jaką są leniwe, ciepłe wieczory (w drugiej części) i upalne, luźne dni (w trzeciej). Świetnie się to czytało do muzyki Renè Aubry (pasuje idealnie!). Ale ważną rolę w budowaniu tej atmosfery pełnią kolory. Kolorystyka uzależniona jest od nastroju chwili, na którą ma wpływ zarówno pora dnia, jak i samopoczucie bohaterów. Fajnie to też widać w "zielonkawych" porankach, które są jeszcze czyste i jest jeszcze w miarę chłodno. Chyba pierwszy raz, pisząc o komiksie, tak dużo uwagi poświęcam wrażeniom, jaka dostarcza aura pogodowa
Swoją drogą, to gdy zobaczyłem przykładowe plansze, nie chciało mi się wierzyć, że cały komiks będzie tak pięknie narysowany. A jednak!
Jak dla mnie, im dalej w las, tym lepiej i każda kolejna część podobała mi się bardziej. Aż do ostatniej, totalnie leniwej, kiedy bohater krąży po małym miasteczku i rozmawia z innymi mieszkańcami wioski, z których każdy jest fajnie, pozytywnie nastawiony do życia. Piękna rzecz! Amelia mnie ujęła najbardziej (choć Yvette z poprzedniej części niewiele jej ustępuje)