Tak jeszcze przy okazji - sytuacja hipotetyczna, ale jak najbardziej prawdopodobna:
Ktoś umie czytać. Wychował się na komiksach - Donaldzie, Asteriksie, superbohaterach. Ale TYLKO na komiksach. Ma znajomość i umiejętność czytania narracji obrazkowej, przy jednoczesnym kompletnym braku świadomości "normalnej" literatury czy filmu. I taki ktoś dostaje do ręki "Sandmana" albo "Ligę Niezwykłych Dżentelmenów". Przeczyta i co? "W tym pierwszym się nawet nie strzelali, w drugim też niewiele. I mało śmieszne to było".
Nie, nie piję tu do 8azyliszka i jego świadomej (?) postawy chłopka - roztropka.
Kontekst to nie tylko znajomość biografii czy poglądów autora, ale i pewna otwartość, gotowość na głębsze wgryzienie się w jakikolwiek tekst kultury. Który to tekst nie zawsze mówi sam za siebie, może robić to (i często robi) w czyimś imieniu, odnosząc się, polemizując, trawestując.
Bo inaczej - co zostanie z takiej lektury na poziomie zerowym? Chyba tylko to, co kiedyś powiedział ktoś na widok żyrafy - "Takie zwierzę nie istnieje".