"Kroniki dyplomatyczne" nie są komiksem Blaina, ale komiksem z rysunkami Blaina. Tak jak "Kaznodzieja" nie jest komiksem Dillona, chociaż jest z rysunkami Dillona.
A właśnie. To mnie bardzo ciekawi, bo czytając (bardzo dobre i godne polecenia) "Kroniki dyplomatyczne" wciąż zastanawiałem się, jak to jest z jego autorstwem. I skłaniałem się ku temu, że jednak jest to komiks Blaina oparty jedynie na narracji Lanzaca.
No bo tak: ten Lanzac to o ile się nie mylę nie miał nic wspólnego z komiksem. To - że tak powiem - świadek/bohater wydarzeń, który opowiedział tę historię. W zakończeniu komiksu mamy nawet - o ile pamiętam - scenę dotyczącą jego powstawania. Nie wyobrażam sobie aby proponował Blainowi jak to opowiedzieć - jak rozrysować. Podejrzewam, że był więc autorem zarysu fabuły i być może samych tekstów. Cała "artystyczna obróbka" tego materiału musiała chyba jednak być po stronie Blaina.
Nie chcę już nawet porównywać sposobu opowiadania historii z "Reduktorem prędkości", czy "Izaakiem" ale moim zdaniem jest ona dość spójna z "Kronikami dyplomatycznymi".