Czytałem Re-Take po angielsku[nie znam japońskiego] i mnie po prostu zachwycił.Bez wątpienia był to najlepszy komiks fanowski jaki w życiu czytałem[choć przyznaje ze komiksów fanowskich czytam niewiele]
Nie powiedziałabym :/ Jestem na świerzo po lekturze tegoż dzieła i jestem mocno zawiedziona.
Mój znajomy mi polecił, zaintrygował mnie pomysł twórców, stwierdziłam że to może być dobre. Natąpiło trzecie uderzenie, wszyscy się ze sobą zlali, morze LCL'u, Shinij dusi Asukę, wszystko cacy i nagle bam! Shinij się budzi i okazuje się, że wszystko było snem, a on sam właśnie przebudził się po swoim starciu z dwunastym Aniołem - Leliel'em (przypominam: to ta kula której "cień" zaabsorbował Shinjiego wraz z jednostką 01, Shinji spędził tam troche czasu zanim Eva 01 wpadła w berserk). Przynosi mu to wielką ulge, ale chłopak szybko się oreientuje że jego pozornie urojone przeżycia aż do Trzeciego uderzenia nie były tylko snem. Wszystko zaczyna się układać tak jak w jego śnie więc Shinji odruchowo próbuje zapobiec poszczególnym wydarzeniom. I większości przypadków udaje mu się.
I wszystko było by dobrze gdyby autorzy tak strasznie nie skopali tego pomysłu.
Uwaga, spoilery:Nie mówie tu o tych scenach mocno erotycznych, nie rażą mnie, niech sobie będą. Problem polega na tym dlaczego one się tam pojawiają. Wielka miłość Shinjiego i Asuki jakoś do mnie nie przemawia. Wieszająca się Rei z powodu złamanego serca tymbardziej. Asuka dająca za przeproszeniem dupy Shinjiemu kiedy ten tylko sobie tego zażyczy już w ogóle. Asuka w ciąży? Wezmą ślub? No prosze was, to czternastoletnie dzieci, nawet jeśli doszłoby do takiej sytuacji to jak zostało przedstwione podejście dorosłych do tego zdarzenia? Klaszczą i się cieszą, oh jak cudownie, to zwyczajnie niepoważne i nierealne. Nie widzą w tym lekkiej patologi? Dzieciak potrzebują dobrego psychologa, a zamiast tego chodzą po rządowym budynku i rozdają wszystkim infantylne zaproszonka na swój ślub. Poza tym dramatycznie przedstawiona "śmierć" Asuki, to był dobry moment tego komiksu ale i to musieli zepsuć, bo oto Asuka cudem przezyła. W prawdzie straciła rozum ale to nic nie szkodzi. Po pierwsze nienawidze zwrotów akcji typu "zabili go i uciekł". To nieprofesjonalne, jeśli już kogoś uśmiercamy i to z takim dramatyzmem to po tem nie przywracamy go do zycia! Po co było budować tą atmosfere? Po co było pogrążać bohatera w rozpaczy skoro zaraz ta druga osoba "zmartwychwstanie"? Zwykłe gówniarstwo. Śmierć to śmierć, nie powinno się "wskrzeszać" bohatera ot tak sobie dla kaprysu, bez logicznego uzasadnienia. Co więcej za dużo plątania i snów we śnie. Mam wrażenie że sami autorzy się pogubili w tym co było snem, a co rzeczywistością, więc co dopiero mówić o potencjalnym czytelniku. Śledzimy równocześnie conajmniej trzy rzeczywistości które się ze sobą przeplatają i przenikają a i tak nic konkretnego z tego nie wynika. Oprócz jednego wielkiego pi****lnika. W pewnym momencie nie wiemy w czyim śnie jesteśmy, Asuki czy Shinjiego, czy to napewno sen czy może jednak rzeczywistość. No i potem ta ich amnezja, jak rany, to na serio zaczyna przypominać mode na sukces. Bardzo bym chciała poznać autora/autorów tegoż czarownego dzieła i zapytać się go/ich co u diabła mieli na myśli kreśląc taką fabułę? Bazą pod hentaja to nie było, za mało scen hentai tam i zbyt bardzo wczuwali się w budowanie klimatu, to nie to. Można by przypuszczać że chcieli może zbudować jakąś atmosfere grozy, widmo Asuki prześladujące Shinjiego próbujące mu zrobić wode z mózgu, dramatyczna próba Rei zwrócenia na siebie uwagi Shina i jej samobójstwo, krew pot i łzy ale za dużo w tym wszystkim absurdu i tandetnego romansidła. Bedę cię bronił i chronił, będę walczył, za moment zwymiotuję... Romansidłem też to raczej chyba nie miał być z racji ostrych scen seksu, próby wprowadzenia psychodeli i chusteczka wie czego jeszcze.
Ostatecznie wyszło żałośnie, nielogicznie i niekonsekwentnie. Bardzo się zawiodłam, zwłaszcza ze sam pomysł był dobry, motyw z tym że Shinji wie co się stanie i stara się to naprawić. Niestety totalnie zwalony i skopany. NIE polecam.