Mnie z kolei wszelkie miksy się nie podobają. A już wyjątkowo połączenie jęków delfinów z fortepianem. Ja wolę nagranie z jednego źródła dźwięku. Coś koło dziesięć lat temu, kupiłem pierwsze kasety z ptakami na targach Poleko w Poznaniu. Wziąłem też namiary i potem zamówiłem następne, w większości francuskie. O ile np. najpiękniejsze ptasie ghłosy wcale nie są rewelacyjne (tym bardziej, że większość z nich to ptaki znane nam z lasów i pól), także słowicze trele jakoś nie zachwycają (nic dziwnego, skoro jest się przyzwyczajonym do słuchania słowików na ławce w parku z dziewczyną). Ale odgłosy bagien i ptasi świt są niesamowite.
Sam, gdybym miał dobry sprzęt (a do takich nagrań strzeba mieć bardzo dobry), to jeszcze bym dorobił kumkanie żab. Mam takich parę miejsc, gdzie wiosną wydzierają się wręcz niesamowicie. A kaseta żabia którą mam, jest edukacyjna, tylko na końcu jest niezadługi (ale świetny) żabi koncert.