A oto moje pierwsze doświadczenie z Władcą. Tekst pochodzi z artykułu pt.: "Graal w ciemnym lesie":
Most Khazad-dum
Moje dzieciństwo przypadło na koniec lat siedemdziesiątych, początek osiemdziesiątych. W owym czasie w telewizji puszczano wszelkiego rodzaju propagandowe androny, np. dokumenty o sukcesach Armii Czerwonej na Froncie Zachodnim. Skłamałbym mówiąc, że mi się nie podobały... W szkołach wisiały orły bez korony a my, to znaczy dzieciaki tamtych lat, na lekcjach muzyki uczyliśmy się jedynie właściwych piosenek. Do dzisiaj w mojej głowie, niczym głos w pustym operowym gmachu, terkocze starym rymem strofka:
Czerwony balonik, czerwony berecik,
Pierwszego maja wszyscy są radośni
Nawet pieseczek, kwiatuszek i dzieci!
Film "Czterej pancerni i pies" bił rekordy popularności magią wojennej poetyki czarując zasmarkanych pięciolatków. Dzierżąc drewniane kije imitujące radzieckie Pepesze lub niemieckie MP40-stki z wrzaskiem barbarzyńców bawiliśmy się w komanda Polaków, Rosjan i Niemców walczących ze sobą na śmierć i życie. Ja byłem Jankiem, mój młodszy brat Szarikiem.
Pamiętam to, jak gdyby wydarzyło się wczoraj. W bloku właśnie zapadł siwy wieczór rozświetlany żółtym światłem dwóch żarówek. Siódmoklasista spożywał właśnie odgrzaną na gazie kaszankę zerkając między machnięciami łyżki na karty starej księgi.
- Jam jest...- Siódmoklasista otworzył buzię, bynajmniej nie po to, aby w rozdziawione usta wepchnąć parującą łyżkę.
- Jam jest sługa Tajemnego Ognia, władam płomieniem Anora. Nie przejdziesz. Czarny ogień na nic ci się nie przyda, płomieniu z Udunu. Wracaj w cień! Nie przejdziesz!(...)
- Nie przejdziesz! - powtórzył[1]Gandalf.
Nagle ściany kuchni gdzieś się oddaliły a ja znalazłem się w miejscu pełnym mroku, huczącego ognia i przerażającego wrzasku. Bum, bum. Bum, dum-bum - zagrały bębny. Bębny w głębinie.
Diabli wzięli kaszankę. Skrupiła się ścięta szklistym tłuszczem, ostygła. Fuj! Trzeba było palić gaz od nowa.
Tak rozpoczęła się moja przygoda z Fantasy. W chłopięcą świadomość został wówczas wbity archetyp literatury Fantasty. Do dzieła Tolkiena przyrównuję książki innych twórców. Natomiast gotycka scena z Morii, gdzie Gandalf Szary samotnie stawia czoła demonowi starożytnego świata, stała się dla mnie swoistym mottem, przenośnią.
Oto jam jest tym przygarbionym czarodziejem, zaś chcącym mnie strącić w Otchłań potworem stało się życie - Płomień Z Udun. To właśnie z nim wiodę bój, codziennie, od najniższego lochu po najwyższy szczyt walczę z nim, z moim śmiertelnym wrogiem - Balrogiem Morgotha.
Od chwili, gdy kaszanka ostygała minęło wiele lat. Srebrne buki wielokrotnie rdzawym kobiercem ścieliły łożyska górskich potoków. Jestem mądrzejszy o czas, który minął i coś pojąłem.
Każdy ma swój most, każdy ma swojego Balroga.
Całość tutaj:
http://www.cytadela.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=497