Autor Wątek: Pierwsze spotkanie z "Władcą Pierścieni"  (Przeczytany 16375 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Anonimowy Grzybiarz

Pierwsze spotkanie z "Władcą Pierścieni"
« Odpowiedź #15 dnia: Styczeń 25, 2007, 01:13:15 pm »
Mi Władce czytała Mama, jak sam tego robić nie umiałem. Potem poszedłem na film i jeszcze raz przeczytałem książkę, tym razem samodzielnie.  :D Hobbita oczywiście do szkoły trzeba było więc też jest zaliczony. Dodatkowo Tolkiena czytałem Niedokończone Opowieści, które gorąco polecam fanom Trylogii( nie tej Sienkiewicza :p ), tak jak i Przygody Toma Bombadila, którego poznaliśmy w Hobbicie.

_ Pozdr _

Offline Jimmy

Pierwsze spotkanie z "Władcą Pierścieni"
« Odpowiedź #16 dnia: Styczeń 25, 2007, 01:46:02 pm »
Cytat: "Anonimowy Grzybiarz"
Dodatkowo Tolkiena czytałem Niedokończone Opowieści, które gorąco polecam fanom

Oczywiscie najpierw gorąco polecamy "Sillmarilion" a "Opowieści" później jako uzupełnienie ;)

Offline cahir7

Pierwsze spotkanie z "Władcą Pierścieni"
« Odpowiedź #17 dnia: Styczeń 26, 2007, 12:49:11 pm »
Przypomnę, ze ksiązka była swego czasu lektura nieobowiazkowa własnie w szkole podstawowej, co uwazam podobnie jak i przy " Panu tadeuszu" to zdecydowanie za wczesnie :roll:
Ja za pierwszym razem utknałem na bitwie pod Helmowym jarem i jakos znalazłem sobie ciekawsze zajęcia.
Ale potem jak pojawiły sie pierwsze wzmainki o ekranizacji, znowu po nia siegnałem i przeczytałem jednym tchem ze dwa razy pomiedzy kolejnymi czesciami filmu.
GOD`S IN HIS HEAVEN. ALL`S RIGHT WITH THE WORLD"

Offline Anonimowy Grzybiarz

Pierwsze spotkanie z "Władcą Pierścieni"
« Odpowiedź #18 dnia: Styczeń 26, 2007, 01:39:42 pm »
Cytat: "jimmy"
Cytat: "Anonimowy Grzybiarz"
Dodatkowo Tolkiena czytałem Niedokończone Opowieści, które gorąco polecam fanom

Oczywiscie najpierw gorąco polecamy "Sillmarilion" a "Opowieści" później jako uzupełnienie ;)


Eee... A ja Sillmarilliona nie czytałem...  :roll: Trzeba nadrobić zaległości.

Offline morven

Pierwsze spotkanie z "Władcą Pierścieni"
« Odpowiedź #19 dnia: Styczeń 29, 2007, 01:48:35 pm »
To było moje pierwsze na serio zetknięcie z fantastyką... Po "Władcy" wsiąkłam na dobre ;) Gwiazdka 2001, czyli 10 lat, prezent... nie dla mnie, lecz dla mojego brata (który notabene nigdy Tolkiena nie przeczytał). Podkradłam mu "Drużynę" i tak to się zaczęło  :) Wydanie Zysk i S-ki, tłumaczenie Łozińskiego (ale już bez "Bagosza", z przywróconymi nazwami oryginalnymi ;) ) Pamiętam, że kończyłam w nocy, przy latarce pod kołdrą, w ukryciu przed rodzicami  :D
 You're a Mozart fan. I love him too. I looooove Mozart! He was Austrian you know?
But for this kind of work, he's a little bit light. So I tend to go for the heavier guys. Check out Brahms. He's good too.

Offline Sathain

Pierwsze spotkanie z "Władcą Pierścieni"
« Odpowiedź #20 dnia: Luty 05, 2007, 07:20:04 pm »
Dla mnie istotnym jest Silmarillion a nie jakis hobbit czy Wladca 8)  Moze kiedys go nakreca podobnie do Lotr choc wydaje sie to niewykonalne :cry:
 coexist with the light
Hold the darkness in a contempt
I am free
I am nobody

Offline Lugburc

Pierwsze spotkanie z "Władcą Pierścieni"
« Odpowiedź #21 dnia: Luty 06, 2007, 06:45:21 am »
A oto moje pierwsze doświadczenie z Władcą. Tekst pochodzi z artykułu pt.: "Graal w ciemnym lesie":


Most Khazad-dum

Moje dzieciństwo przypadło na koniec lat siedemdziesiątych, początek osiemdziesiątych. W owym czasie w telewizji puszczano wszelkiego rodzaju propagandowe androny, np. dokumenty o sukcesach Armii Czerwonej na Froncie Zachodnim. Skłamałbym mówiąc, że mi się nie podobały... W szkołach wisiały orły bez korony a my, to znaczy dzieciaki tamtych lat, na lekcjach muzyki uczyliśmy się jedynie właściwych piosenek. Do dzisiaj w mojej głowie, niczym głos w pustym operowym gmachu, terkocze starym rymem strofka:

Czerwony balonik, czerwony berecik,
Pierwszego maja wszyscy są radośni
Nawet pieseczek, kwiatuszek i dzieci!

Film "Czterej pancerni i pies" bił rekordy popularności magią wojennej poetyki czarując zasmarkanych pięciolatków. Dzierżąc drewniane kije imitujące radzieckie Pepesze lub niemieckie MP40-stki z wrzaskiem barbarzyńców bawiliśmy się w komanda Polaków, Rosjan i Niemców walczących ze sobą na śmierć i życie. Ja byłem Jankiem, mój młodszy brat Szarikiem.

Pamiętam to, jak gdyby wydarzyło się wczoraj. W bloku właśnie zapadł siwy wieczór rozświetlany żółtym światłem dwóch żarówek. Siódmoklasista spożywał właśnie odgrzaną na gazie kaszankę zerkając między machnięciami łyżki na karty starej księgi.

- Jam jest...- Siódmoklasista otworzył buzię, bynajmniej nie po to, aby w rozdziawione usta wepchnąć parującą łyżkę.
- Jam jest sługa Tajemnego Ognia, władam płomieniem Anora. Nie przejdziesz. Czarny ogień na nic ci się nie przyda, płomieniu z Udunu. Wracaj w cień! Nie przejdziesz!(...)
- Nie przejdziesz! - powtórzył[1]Gandalf.

Nagle ściany kuchni gdzieś się oddaliły a ja znalazłem się w miejscu pełnym mroku, huczącego ognia i przerażającego wrzasku. Bum, bum. Bum, dum-bum - zagrały bębny. Bębny w głębinie.

Diabli wzięli kaszankę. Skrupiła się ścięta szklistym tłuszczem, ostygła. Fuj! Trzeba było palić gaz od nowa.

Tak rozpoczęła się moja przygoda z Fantasy. W chłopięcą świadomość został wówczas wbity archetyp literatury Fantasty. Do dzieła Tolkiena przyrównuję książki innych twórców. Natomiast gotycka scena z Morii, gdzie Gandalf Szary samotnie stawia czoła demonowi starożytnego świata, stała się dla mnie swoistym mottem, przenośnią.

Oto jam jest tym przygarbionym czarodziejem, zaś chcącym mnie strącić w Otchłań potworem stało się życie - Płomień Z Udun. To właśnie z nim wiodę bój, codziennie, od najniższego lochu po najwyższy szczyt walczę z nim, z moim śmiertelnym wrogiem - Balrogiem Morgotha.

Od chwili, gdy kaszanka ostygała minęło wiele lat. Srebrne buki wielokrotnie rdzawym kobiercem ścieliły łożyska górskich potoków. Jestem mądrzejszy o czas, który minął i coś pojąłem.

Każdy ma swój most, każdy ma swojego Balroga.

Całość tutaj:
http://www.cytadela.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=497
rki i Gobliny wszystkich krajów łączcie się!

Offline Galvar

Pierwsze spotkanie z "Władcą Pierścieni"
« Odpowiedź #22 dnia: Kwiecień 07, 2007, 07:20:28 pm »
Ja pierwszy raz miałem kontakt z "Władcą Pierścieni" jakoś pod koniec podstawówki, lub przed pójściem do liceum w pewne wakacje. Czytałem właśnie wydanie CiA Books-SVARO. ;) Pamiętam, że praktycznie wsiąkłem i wyalienowałem się od świata. Wstawałem, myłem się, jadłem i czytałem... I tak przez cały dzień, aż do wieczora, kiedy to z żalem rozstawałem się z ksiązką i szedłem spać. "WP" miałem pozyczone od kolegi. Obecnie posiadam tamto, niedoskonałe, wydanie oraz z wydawnictwa MUZA SA z 2002 roku, po redakcji i poprawkach.

Później kilkakrotnie czytałem ponownie tę wspaniałą ksiązkę, choć magia pierwszego czytania już nigdy nie była mi dana...
Galvar, mag z charakterem. ;-)

Republika Fantastyki i Rzeczywistości Zajrzyj!

JPII [`]...

Offline Nakago

Pierwsze spotkanie z "Władcą Pierścieni"
« Odpowiedź #23 dnia: Kwiecień 09, 2007, 03:24:28 am »
Czytałam "Władcę Pierścieni" na pewno przed wakacjami 1991 roku, ale nie pamiętam, kiedy dokładnie. Nie pamiętam też, jakie były moje wrażenia, jedno jednak jest pewne: powieść mnie zafascynowała. Jest to pewne, ponieważ kiedy w 1991 roku przed wakacjami pisałam egzamin wstępny do liceum, wybrałam wyśniony wręcz temat "Jeden dzień w krainie moich marzeń" - i dzień ten spędziłam w Śródziemiu :-D. Jak dziś widzę ten rozwleczony niemożliwie początek (uważałam, że muszę jakoś wytłumaczyć, skąd się w Śródziemiu wzięłam :lol: ) i pisane pospiesznie zakończenie; brakowało mi już czasu. Za opowiadanie, z którego nie byłam w pełni zadowolona (musiałam zmienić końcówkę, bo planowanej nie zdążyłabym napisać :-(), dostałam maksymalną ilość punktów. I choć dzisiaj, po poznaniu wielu innych powieści fantasy i lekkim dorośnięciu, napisałabym opowiadanie na ten temat zupełnie inaczej, to jest to dla mnie jedno z pamiętnych zdarzeń. "Władca Pierścieni" na egzaminie wstępnym do liceum :-D.

Wdzięczność jestem winna memu bratu, który tę powieść kupił. Aczkolwiek nie dał mi jej przeczytać :-p. Musiałam pożyczyć wszystkie tomy od kuzynów, którzy również je mieli, dokładnie to samo wydanie (CIA-Books). Ale przynajmniej wiedziałam, że warto, bo braciszek się chwalił, jaką to fajną książkę czyta :-p. O ile wiem (no, nie zwierza mi się zbytnio... ;-)), to kupił "Władcę..." przypadkiem - bo kupował wówczas z CIA-Books chyba wszystko, co wydawali, jak leci. Wysyłkowo. Zatem wdzięczna jestem również wydawnictwu.

Nie pamiętam tego dokładnie, ale wydaje mi się, że gdyby nie ta powieść, nie sięgnęłabym po fantastykę jako taką. "Świat Czarownic" zaczęłam kupować chyba dopiero w liceum...
"Bo przyjdzie Nakago i Ci odpisze" - Ainaelle

"[...] intelektualista jest to wysoce wykształcony facet, który nie radzi sobie z arytmetyką, jeśli nie zdejmie wpierw butów, i jest z tego upośledzenia dumny." - R.A. Heinlein, "Kot, który przenika ściany"

Offline puchu

Pierwsze spotkanie z "Władcą Pierścieni"
« Odpowiedź #24 dnia: Kwiecień 25, 2007, 04:02:08 pm »
Najpierw był "Hobbit", jedna z moich pierwszych przeczytanych książek na własną rękę, czyli gdzieś druga, trzecia klasa podstawówki...Innymi słowy, plus minus 1993 rok. Niedługo potem sięgnęłam po trylogię, w tłumaczeniu Skibiniewskiej. Wakacje 1998 spędziłam między innymi nad oryginałem angielskim. Silmarillion też jeszcze w podstawówce czytałam.
Sex may be a little more factual than love. You know whether it was good or not. You know whether you liked it or not. You're not going to change your mind about it ten years later." (Iggy Pop)

Offline Istae

Pierwsze spotkanie z "Władcą Pierścieni"
« Odpowiedź #25 dnia: Maj 02, 2007, 05:45:51 pm »
Pierwszy raz po ,,Hobbita'' sięgnełam jak byłam z chrzestną na wakacjach nad morzem. Ciotka opowiadała o trylogii, że mroczna i przerażająca, że boi się po niej spać. No to jak wkońcu usnęła wzięłąm ,,Hobbita'' i zaczęłąm czytać. Potem pożyczyła mi ,,Władcę Pierścieni''. Atmosfera czytania była niezła-mieszkałyśmy w domku w ośrodku w lesie a ja czytałam wieczorami przy latarce na dworzu, albo gdy padało w domku :) . ,,Silmarillion'' dostałam na 11 urodziny(już od rodziców) i szybko przeczytałam. Resztę książek Mistrza wypożyczam z biblioteki :)

Offline obik

Pierwsze spotkanie z "Władcą Pierścieni"
« Odpowiedź #26 dnia: Maj 02, 2007, 06:06:04 pm »
ja przeczytałem Hobita pierwszego dnia gdy zapoznawaliśmy się z biblioteką Gimnazjum  ;) Potem kolega mi polecił i bibliotekarka[Władce pierścieni] i tak sie zaczeło. To znaczy sie w roku hmm ok 2004 xD

Offline Lu Tzy

Pierwsze spotkanie z "Władcą Pierścieni"
« Odpowiedź #27 dnia: Maj 03, 2007, 12:07:11 am »
Pierwszy raz sie o moje oko otarlo nazwisko Profesora w roku 1984. Starszy o lat pare wspoltowarzysz szpitalnej niedoli uzyczyl mi egzemplarza czasopisemka o tytule 'Przeglad' bodajze. Drukowalo-ci ono owemi czasy gry paragrafowe, finansowe 'strategie', bedace letkim rozbudowaniem "Eurobiznesu' i te pe. W TYM numerze zamieszczono plansze, zetony i figurki (wszystko do naklejenia na karton i wyciecia), tudziez zasady - gry 'Moria'. Oraz fragment, juz tu zacytowany przez Lugburca. Przeczytalem te kilka akapitow dobre dwiescie razy. A te rysunki czlonkow Druzyny! Za cholere ich nie pamietam, ale WIEM, ze sa najsluszniejsze ;) .
Ze dwa miesiace pozniej pomknalem do miniaturowej biblioteki, egzystujacej o krok od mego domu. Trafilem ekstatycznie: 'Wladca Pierscieni' w bodaj pierwszym polskim wydaniu. Trzy tomy formatu encyklopedii, plotno, wyklejki i wlkejane ilustracje Stasysa Ejdregoviciusa.
Lyzka dziegciu byl tylko komentarz Marii Skibniewskiej o usunieciu dodatku nt. kalendarza i jezykow Srodziemia.
Potem byl 'Hobbit', a prawie dokladnie w rok po gazetowej inicjacji spotkalem czlowieka, posiadajacego egzemplarz niedawno wydanego 'Silmarillionu'. Przyjaciel mego wuja. Roznica lat - jakies 30. Cale dwa dni go blagalem i dreczylem, by pozyczyl (przypominam: dobra ksiazka bywala wtedy towarem trudniej dostepnym i cenniejszym niz miecho).
No i pozyczyl.
No i wsiaklem.

O ile przeszlo mi totalne zachwycenie powiesciami Profesora, to 'Silmarillion' i jego kontynuacje (bo tak mozna chyba nazwac to, co jego syn wydal), utrzymuja mnie w stanie nieustajacego zadziwienia.

Nawet film mi tego nie odebral.
While shepherds watched their flocks by night
    All seated on the ground,
A high-explosive shell came down
    And mutton rained around.

Offline Scyzoryk

Pierwsze spotkanie z "Władcą Pierścieni"
« Odpowiedź #28 dnia: Maj 03, 2007, 03:00:09 am »
Hmm, to było w podstawowce, nie pamiętam w której klasie. Zaczeło się od Hobbita, na którego natrafiłem w szkolnej bibliotece. Potem kupiłem Władcę i przeczytałem sagę w bodajże tydzień. Tak dziwnie się złożyło, że cała sytuacja wydarzyła się ok. 2 tyg. przed premierą pierwszej częśi filmu. Muszę ze smutkiem przyznać że spaczyło to w pewnym stopniu mój wizerunek Śródziemia. No a potem dorwałem gdzieś Silmarillion no i uwielbiam twórczość Misztrza do dzisiaj.

Offline Rohatel

Pierwsze spotkanie z "Władcą Pierścieni"
« Odpowiedź #29 dnia: Maj 17, 2007, 01:23:54 pm »
Zaczęło się od Bilba i jego wędrówki tam i z powrotem chyba w szóstej klasie podstawówki. Potem długo, długo nie było nic, aż nagle na ekrany zaczęła wchodzić w rocznych odstępach Trylogia. Tata powiedział, ze do kina nie pójdę, jeśli najpierw nie przeczytam książki. Zamknęłam się w pokoju na dwa dni i pochłonęłam Drużynę Pierścienia. Potem Dwie Wieże i Powrót Króla. Wkurzały mnie te roczne przerwy w premierach kolejnych części. W tym napiętym czasie oczekiwania zdążyłam przetrawić Silmariliona. Ale Władca jest moim zdaniem najlepszy :)