Cześć!
Nie zgodzę się całkowicie z Szyszką, ale w pewnych kwestiach owszem, świat ten potrafi nudzić... nie tyle co świat, co jego wizualizacja i szerokie, tłuste opisy "mistrza" Tolkiena.
Jednak cały rynek fantastyki jaki mamy dzisiaj: wszelakie gry RPG i inne mistyczne akcesoria, zawdzięczamy nikomu innemu jak jemu. Tolkien stworzył coś, czego do dziś nikt się nie odważył. Stworzył nowy świat, ale nie w jakiś banalny sposób. Nie stworzył on kilku miast, kilku państw i nie narysował szkicowanej mapki. O nie! Spędził nad Śródziemiem połowę życia, żeby dopieścić je tak, żebyśmy mogli na prawdę uwierzyć w jego istnienie. Wymyślał języki, niektóre są tak rozwinięte, że całkowicie komunikatywne (Quenya), wymyślał legendy, bajki, bohaterów. Rospisywał drzewa genealogiczne, opisywał każdy pagórek, jego nachylenie. Opisywał smak tamtejszych owoców, których w dzisiejszych warzywniakach nie dostaniemy. Serwował czytelnikowi wszelakie informacje, których można by potrzebować. Ten świat nie zawiera żadnej "dziury", jest stworzony i opisany w tych wielu książkach do perfekcji. Owszem, ocieka to wszystko czasami (jak pisałem) tłuszczem, co miejscami jest nie do zniesienia, ale poprostu nie mógł się Tolkien oprzeć, żeby pochwalić się efektem starań, pochłaniających jego całe życie jako pisarza. Opisuje to wszystko z taką miłością i ciepłem poetyckim, i tyle pracy w to włożył, że bez problemu autorzy dzisiejszych gier RPG mogli wcielić w swoje światy takie rasy jak elfy, krasnoludy, niziołki, nawiązując do twórczości "ojca".
Jeśli natomiast chodzi o moje pierwsze spotkanie z Władcą, to dość późno, natomiast bardzo wcześnie poznałem "Hobbit' a". Będąc jeszcze "zuchem" w ZHR czytała nam go do snu druhna, a my (zuchy) nie mogliśmy zasnąć i prosiliśmy o więcej. Władce czytałem z wyprzedzeniem o film.
Pozdrawiam,
Ryceros