Autor Wątek: Pierwsze spotkanie z "Władcą Pierścieni"  (Przeczytany 16376 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Rohatel

Pierwsze spotkanie z "Władcą Pierścieni"
« Odpowiedź #30 dnia: Maj 17, 2007, 01:24:56 pm »
Zaczęło się od Bilba i jego wędrówki tam i z powrotem chyba w szóstej klasie podstawówki. Potem długo, długo nie było nic, aż nagle na ekrany zaczęła wchodzić w rocznych odstępach Trylogia. Tata powiedział, ze do kina nie pójdę, jeśli najpierw nie przeczytam książki. Zamknęłam się w pokoju na dwa dni i pochłonęłam Drużynę Pierścienia. Potem Dwie Wieże i Powrót Króla. Wkurzały mnie te roczne przerwy w premierach kolejnych części. W tym napiętym czasie oczekiwania zdążyłam przetrawić Silmariliona. Ale Władca jest moim zdaniem najlepszy :)

Offline Igl4k

Pierwsze spotkanie z "Władcą Pierścieni"
« Odpowiedź #31 dnia: Maj 22, 2007, 12:27:23 pm »
Pierwsza klasa Gimnazjum na feriach szkolnych. Zaczęło się jak u większości osób od przygód Bilba w "Hobbicie". Potem pochłonąłem  trylogie. I na tym się skończyło.

Offline Kaktus+

Pierwsze spotkanie z "Władcą Pierścieni"
« Odpowiedź #32 dnia: Maj 22, 2007, 06:48:57 pm »
Pamiętam jak w I klasie ogólniaka był taki boom na fantastykę/fantasy wśród moich znajomych. Było chyba w 2000r. Dużo się nasłuchałem jaki to Tolkien jest zajeb...,świetny itp. Pamiętam jak wpadłem na strych do dziadków i przypadkowo znalazłem pudło po telewizorze 32' pełne książek...wśród nich MY PRECIOUS :) znalazłem całą Trylogię wydawnictwa Amber w tłumaczeniu Skibieniewskiej i wtedy się zaczęło :) Pierwszy tom powalił mnie na kolana,była to moja pierwsza przygoda z fantastyką wogóle. Czytałem i czytałem, książki ubywało bardzo powoli i ciągle rósł mój zachwyt Śródziemiem. O ile pierwszy tom męczyłem około miesiąca to z drugim zeszło mi tydzień a z trzecim 2 dni :) Potem żałowałem że skończył się tak szybko. Minął jakiś czas i zrobiło się głośno o filmie, kolejne części wchodziły na ekrany,ludzie coraz bardziej się podniecali na dźwięk słowa Tolkien a mnie coraz bardziej to wkurzało. Nie powiem, bo filmy były całkiem niezłe ale sprawiły że powstała cała otoczka wokół Tolkiena, praktycznie niezwiązana z książką która dała przecież początek wszystkiemu. Każdy był FANEM Tolkiena mimo ze książki nigdy nie trzymał w rękach, wszędzie były albumy na naklejki z kiosków RUCH,zabawki, orginalne pierścienie na Allegro, repliki mieczów Aragorna,gorszych kub lepszych gier komputerowych... W końcu szlag mnie trafił, miałem już dosyć tego komercyjnego zalewu, dosyć wszystkiego na czym pisało LORD OF THE RING i na przekór sobie stwierdziłem że NIE LUBIĘ WŁADCY PIERŚCIENI! Teraz gdy szał pał na Władcę ustał z dumą mogę powiedzieć że znowu uwielbiam twórczość Tolkiena :)
od bless drum'n'bass...

Offline Wódz

Pierwsze spotkanie z "Władcą Pierścieni"
« Odpowiedź #33 dnia: Maj 23, 2007, 07:48:37 am »
Sięgnęłam po "Władcę", gdy sie dowiedziałam, że to klasyka hippisowskiej literatury;-), któraż to subkultura była mi wówczas bliska. I własciwie od tego czasu przestałam czytać młodzieżowe powieści obyczajowe, ktore wcześniej głównie czytałam, przerzucając się na książki historyczne i fantastykę, bo nareszcie znalazłam coś co pozwoliło mi się oderwać od moich problemów.

Offline Szyszka

  • Redakcja KZ
  • Radca bracki
  • *
  • Wiadomości: 4 517
  • Total likes: 0
  • Płeć: Kobieta
  • Nyeco Większe Zuo
Pierwsze spotkanie z "Władcą Pierścieni"
« Odpowiedź #34 dnia: Maj 24, 2007, 07:44:47 am »
pierwsze spotkanie? rzuciłam książką w cholerę, kiedy przez trzy strony wdrapywali sie na górę a potem zaczęli z niej złazić. idealny przykład nabijania masy w książce.
drugie spotkanie - doszłam do tej cholernej góry, zaciskając zęby ciężko przebrnęłam przez ten ultra-rozwlekły-tłumaczący-wszystko początek. Nie trawię takich zabiegów, chcialabym świat odkrywać, a nie czytać wypiski z historii i geografii. To samo wpienialo mnie w Achai. Doszłam do tej samej góry. rzuciłam w cholerę.
trzecie spotkanie (twarda jestem). zaczełam od momentu jak zlazili z góry. przeczytalam resztę z przyjemnością. no, prawie całą resztę z przyjemnością.

Najbardziej mi się podobało to, że w pewnym momencie Tolkien zarzuca irytujący ton "ja wam wszystko wytłumaczę, boście maluczcy", tylko wrzuca w świat, ktory istnial już wcześniej, ze swoimi legendami, które są doskonale znane postaciom i nie czują one potrzeby "dowiadywania" się o nich. Tworzy to lekko smutny nastrój zmierzchu wspanialego świata, nieco nostalgiczny ale piekny.

lektura przegadana koszmarnie, postacie papierowo-dwuwymiarowe, naiwne to i sentymentalne. I nie, nie mówię tego dlatego, że  przeczytalam wcześniej (i później) całą masę innych lepszych książek.
mam na avku pikacza
co się nie zatacza
z oponką lata
a w tle męska klata

Offline obik

Pierwsze spotkanie z "Władcą Pierścieni"
« Odpowiedź #35 dnia: Maj 24, 2007, 06:12:29 pm »
pierwsze spotkanie ?? hmm w bibliotece nie mieli nic lepszego ^^ no może Wiedźmin ale nie chciało mi się czytać :]

Offline Ryceros

Pierwsze spotkanie z "Władcą Pierścieni"
« Odpowiedź #36 dnia: Maj 25, 2007, 02:24:22 pm »
Cześć!

Nie zgodzę się całkowicie z Szyszką, ale w pewnych kwestiach owszem, świat ten potrafi nudzić... nie tyle co świat, co jego wizualizacja i szerokie, tłuste opisy "mistrza" Tolkiena.

Jednak cały rynek fantastyki jaki mamy dzisiaj: wszelakie gry RPG i inne mistyczne akcesoria, zawdzięczamy nikomu innemu jak jemu. Tolkien stworzył coś, czego do dziś nikt się nie odważył. Stworzył nowy świat, ale nie w jakiś banalny sposób. Nie stworzył on kilku miast, kilku państw i nie narysował szkicowanej mapki. O nie! Spędził nad Śródziemiem połowę życia, żeby dopieścić je tak, żebyśmy mogli na prawdę uwierzyć w jego istnienie. Wymyślał języki, niektóre są tak rozwinięte, że całkowicie komunikatywne (Quenya), wymyślał legendy, bajki, bohaterów. Rospisywał drzewa genealogiczne, opisywał każdy pagórek, jego nachylenie. Opisywał smak tamtejszych owoców, których w dzisiejszych warzywniakach nie dostaniemy. Serwował czytelnikowi wszelakie informacje, których można by potrzebować. Ten świat nie zawiera żadnej "dziury", jest stworzony i opisany w tych wielu książkach do perfekcji. Owszem, ocieka to wszystko czasami (jak pisałem) tłuszczem, co miejscami jest nie do zniesienia, ale poprostu nie mógł się Tolkien oprzeć, żeby pochwalić się efektem starań, pochłaniających jego całe życie jako pisarza. Opisuje to wszystko z taką miłością i ciepłem poetyckim, i tyle pracy w to włożył, że bez problemu autorzy dzisiejszych gier RPG mogli wcielić w swoje światy takie rasy jak elfy, krasnoludy, niziołki, nawiązując do twórczości "ojca".

Jeśli natomiast chodzi o moje pierwsze spotkanie z Władcą, to dość późno, natomiast bardzo wcześnie poznałem "Hobbit' a". Będąc jeszcze "zuchem" w ZHR czytała nam go do snu druhna, a my (zuchy) nie mogliśmy zasnąć i prosiliśmy o więcej. Władce czytałem z wyprzedzeniem o film.

Pozdrawiam,
Ryceros

Offline Anonimowy Grzybiarz

Pierwsze spotkanie z "Władcą Pierścieni"
« Odpowiedź #37 dnia: Maj 25, 2007, 02:39:34 pm »
Cytat: "obik"
hmm w bibliotece nie mieli nic lepszego ^^ no może Wiedźmin ale nie chciało mi się czytać :]


Uważasz, że Wiedźmin jest lepszy od Wladcy? :shock:

Offline Saladyn

Pierwsze spotkanie z "Władcą Pierścieni"
« Odpowiedź #38 dnia: Maj 25, 2007, 03:44:13 pm »
Jak dla mnie, równie średnie.
A ja mam na avatarku Mangekyou Sharingana którego osiągnął Itachi"

Jestem cyckami Genesisa P-Orridga

Offline Ryceros

Pierwsze spotkanie z "Władcą Pierścieni"
« Odpowiedź #39 dnia: Maj 26, 2007, 05:54:36 pm »
Cześć!

Porównanie Wiedźmaka do Władcy jest strasznie absurdalnym zabiegiem. Osobiście Władce przeczytałem całego, a Wiedźmaka, tylko dwa tomy (Ostatnie Życzenie i Miecz Przeznaczenia).

O Tolkienie pisałem, a o Sapkowskim powiem krótko: Jest świetny i postanowiłem przeczytać jego wszystkie cudeńka pod rząd, a nie nie przeplatując innymi książkami. Więc nie mogę wypowiedzieć się jeszcze jednoznacznie. Porwał mnie natomiast styl i rozmach, a przedewszystkim brak jakiejkolwiek nudy i momentu na nabranie oddechu. Wszystko się czyta z zapartym tchem... Czasami tego od ksiązki oczekuję i myślę, że Sapkowski dostarczy mi tego.

Pozdarwiam,
Ryceros

Offline Anonimowy Grzybiarz

Pierwsze spotkanie z "Władcą Pierścieni"
« Odpowiedź #40 dnia: Maj 26, 2007, 07:01:33 pm »
Swoje pierwsze spotkanie z Władcą już przeżyłem dawno temu. Teraz mam ochotę spotkać się z Dziećmi Hurina. Ale nie wiem czy warto. Czytał ktoś?

P.S. Nie weim, czy jest ogólny temat o twórczości Tolkiena, więc napisałem tu.

Offline Ribald

Pierwsze spotkanie z "Władcą Pierścieni"
« Odpowiedź #41 dnia: Maj 26, 2007, 07:01:33 pm »
Cytuj
Tworzy to lekko smutny nastrój zmierzchu wspanialego świata, nieco nostalgiczny ale piekny.


Ładnie to powiedziałaś :)


Co do objętości, nie przesadzajmy- Tolkien to jednak nie Orzeszkowa ;)
Ja strasznie szybko przemykałem po kolejnych rozdziałach, czego w sumie teraz żałuję. Często bywa tak, że gdy stykamy się z czymś po raz pierwszy, traktujemy to powierzchownie. Później, gdy chcemy zmienić podejście, jest już za późno. Tak jak już napisał Ryceros-możliwość dotknięcie świata, który Tolkien tworzył przez kilkadziesiąt lat swojego życia, jest doświadczeniem fenomenalnym.


Czyta/ł ktoś "Dzieci Hurina" ?
mam swoje zdanie, z którym się nigdy nie zgadzam

Offline Lu Tzy

Pierwsze spotkanie z "Władcą Pierścieni"
« Odpowiedź #42 dnia: Maj 26, 2007, 09:49:41 pm »
@szyszka Ja tak odbieram Tolkiena teraz. Zadziwiajacy swiatotworca, drugorzedny powiesciopisarz. Ale to jest teraz. To dobra bardzo rzecz dla czternastolatka. Starszym polecalbym 'Ziemiomorze'.
While shepherds watched their flocks by night
    All seated on the ground,
A high-explosive shell came down
    And mutton rained around.

Offline Jimmy

Pierwsze spotkanie z "Władcą Pierścieni"
« Odpowiedź #43 dnia: Maj 27, 2007, 01:38:03 pm »
Cytat: "Anonimowy Grzybiarz"
P.S. Nie weim, czy jest ogólny temat o twórczości Tolkiena, więc napisałem tu.

Wystarczy poszukać. Choćby ten.
O Ziemiomorzu też jest tutaj więc prosiłbym zachwyty nad LeGuin i ewentualne dalsze wprowadzanie "żółtodziobów" przenieść w to właśnie miejsce ;)

Offline Adria

Pierwsze spotkanie z "Władcą Pierścieni"
« Odpowiedź #44 dnia: Czerwiec 08, 2007, 11:28:01 am »
No a wracajac do tematu... ;)
Drużynę Pierscienia dostałam na koniec czwartej klasy w podstawówce i tak sie kurzył, kurzył, kurzył... Aż do momentu, gdy nakręcili film, który chciałam obejrzeć, bo miał niezłe recenzje, ale jako czytelnik z zasadami najpierw miałam przeczytać ksiażkę, wiec znalazł się pretekst, żeby Drużynę.. odkurzyć. I tym optymistycznym akcentem, pewnego wieczoru rodzice mi przynieśli do domu film na dvd, i puścili niezależnie od moich protestów i obejrzałam film PRZED przeczytaniem ksiażki, o co nadal mam strasznt żal...
A Władca jest obecnie mim kanonem, którego co roku odkrywam na nowo...

Ale i tak lepsza była historia z Silmarillionem :p
Kiedy człowiek spogląda w otchłań, otchłań nie powinna do niego machać.