Po zapoznaniu się ze "Strachem i Wstrętem", "Hellblazer" coraz bardziej przypomina mi "Kaznodzieję" i bardzo dobrze. Z mojego punktu widzenia jest to zmiana na lepsze w stosunku do "Niebezpiecznych Nawyków" pod każdym względem. Rysunki Dillona znacznie bardziej mi podchodzą niż Simpsona, Ennis wreszcie opowiada historię tak bym był zainteresowany przewróceniem kolejnej strony, a okładki Fabry' ego to wisienka na torcie.
Z drugiej strony jeśli "Kaznodzieja" w ogólności mnie znużył ( nie przeczę miał świetne momenty ), to gdy kolejne tomy "Hellblazera" dalej będą go przypominały, istnieje duża szansa, że ennisowska wersja przygód Constantine' a tez mnie znuży.