jestem właśnie po hellblazer: india. potencjał ogromny ale efekt niestety mizerny. fajne okładki bisleya i jego występ w 2 zeszytach tego trejda to jedyna jego osłoda. pamiętam jak na mfk milligan stwierdził, że rezygnuje z pisania scenariuszy batmana, bo nie wie w którym kierunku ta postać ma zmierzać. tutaj jest chyba podobnie. czytając mam wrażenie, że to nieskobudżetowy serial z puentą każdego odcinka pisaną na kolanie. ten run jest daleko w tyle z delano, azarello, careyem, ennisem.