Tylko się jeszcze ustosunkuję do komentarzy po mojej opinii o recenzji "Skargi..." w "Wyborczej".
Uno:
Skrzywdził Cię kiedyś czymś Grzegorz? Nie załapałeś się z kolejki na autograf, czy co?
Załapałem się, oczywiście, mam autografy, rysunki, lewego buta, opchnąłem Grzesiowi samochód i w ogóle będzie chrzestnym mojego pierwszego dziecka.
Due:
Lansowanie komiksu poprzez reminiscencje z dzieciństwa więcej komiksowi robi złego niż dobrego - nie raz już tu o tym pisałem. Kiedy przy kolejnej "poważnej" rozmowie o sztuce wspominałem o komiksie i słyszałem "super, znam, znam, czytałem całego Thorgala", to czułem się jak w tym starym dowcipie: żona w niedzielę daje mężowi naleśniki na obiad, a on ją plask w pysk. Ona w płacz: o co ci chodzi, w zeszłym tygodniu jadłeś je ze smakiem, w poniedziałek, wtorek itd. aż do soboty też, a dziś ci nagle nie smakują?!
Tre:
Wcześniejsze polecanki pana Guldy w "CJG" promowały komiks nowoczesny, ambitny. "Wykiwani", "Klezmerzy", "Bez komentarza", "Opowieści z hrabstwa Essex" - widać było, że stara się wyjść poza stereotypowe myślenie o gatunku. I nagle, jak za starych "dobrych" czasów zaserwował naleśniki.
I tyle.