niesamowite.
odjęło mi mowę.
już nie chodzi o Szninkla - trudno się spodziewać, żeby tak ciasny umysł, jak Grabowski, był w stanie pojąć sens tego komiksu. ale w ogóle, ten program tchnie miałkością, powierzchownością, brakiem profesjonalizmu prowadzących i gości, jakąś taką irytującą płytkością, która sprawia, że automatycznie odechciewa mi się lektury czegokolwiek, o czym oni mówią. albo może inaczej: automatycznie właśnie chcę przeczytać to, co oni uważają za słabe, bo wiem, że to, co oni w swojej bufonadzie i wydumanym artystowskim uniesieniu uznali za mało wartościowe, właśnie jest - jest! - wartościowe.
przykładem nie tylko Szninkiel, którego w ogóle nie zrozumieli - a już zwłaszcza ten "ekspert" od siedmiu boleści - ale choćby Sztywniak. tak się składa, że właśnie dziś rano skończyłem czytać tę książkę, i muszę przyznać, że dawno nie czytałem tak porywającej, zabawnej, intrygującej, skłaniającej do zastanowienia, i w gruncie rzeczy - dla mnie, ale to bardzo subiektywne odczucie - dającej nadzieję książki o tematyce tak mało popularnej, tak bardzo spychanej na margines, tak silnie wypieranej ze świadomości. trup, zewłok, ścierwo - czy chociaż po śmierci możemy przysłużyć się tej planecie, skoro za życia nie potrafimy nic dla niej zrobić? owszem, możemy. warto, naprawdę warto przeczytać.