Zawód, jak każdy inny. Są sprawni, rzetelni dziennikarze i są kiepscy dziennikarze. Tak jak są dobrzy cukiernicy i kiepscy cukiernicy, szewcy, pisarze, rysownicy komiksów. Na szczęście w prasie opiniotwórczej zdecydowanie więcej tych dobrych, niż tych złych. Jednak to ciągle tylko ludzie.
Niewielu też wśród dziennikarzy jest polonistów, gazety od lat, w ramach oszczędności rezygnują z korektorów. Do tego dochodzi ciągły pośpiech związany z tą pracą (wydanie idzie do drukarni o godz. x, a mecz, który relacjonuję kończy się o godz. x - 30 minut, więc piszę na kolanie i wysyłam, zaciskając przy tym kciuki, żeby nie było tam jakichś okropnych błędów. Małe mogą być, nikt nie będzie się czepiał), często nie ma czasu, żeby przeczytać napisany przez siebie tekst. A potem tnie to jeszcze ktoś inny. W wydaniach internetowych jest jeszcze gorzej. Poza tym, to nie talent pisarski jest najbardziej ceniony w tej robocie.
To nie jest też tak, że dziennikarz udaje eksperta w każdej dziedzinie. Bywa, że się udaje, ale nie cały czas, i nie każdy musi to robić, a nawet największy laik po kilku latach pisania o czymś, staje się tego czegoś znawcą.
Prasę ciągle warto czytać. Czytać i wyrobić sobie zdanie o danym tytule prasowym, o konkretnym piszącym itd.
A od czytania głupot nie stajemy się głupsi, ponieważ na poziomie, na którym rozpoznajemy bełkot, nie jest nam on w stanie zagrozić.