drugi odcinek housa i od razu duzo lepiej,jest krojenie mozgu i sa strzelajace flaki,mniej wilsona(bardzo dobre bo nie cierpialem tej ciapy,niby dlugoletni znajomy housa a zawsze taki zdziwiony gdy house zachowywal sie po swojemu),ten detektyw w skarpetach powininen go zastapic,a testowanie kolejnego lekarza na nowego przyjaciela tez mocarne
twin peaks sezon pierwszy-postanowilem to sobie przypomniec,chociaz juz podchodzilem z 5 razy i po pierwszym odcinku wymiekalem,odcinki nie rezyserowane przez lyncha to zwykle wypelniacze(duzy minus dla calego serialu),fajnie ze polowa bohaterow bez przerwy jedzie na kwasie i tanczy do muzyki ktora slysza tylko w swojej glowie(drugs are bad),poza bobbym ktory ciagle jedzie na koksie,schematycznosc postaci momentami denerwujaca(twardy szeryf,buntownik motocyklista,indianin tropiciel,brakuje tylko upalonego murzyna),ujecia momentami jak u hitchcocka(to nie komplement tylko stwierdzenie ich oldskulowosci,chociaz nie watpie ze to celowy zabieg),cooper to fajna postac ale jakim cudem on zostal agentem?fajne,troche noirowe nawiazania w przypadku audrey horne i shelly johnson(dwie moje ulubione bohaterki zreszta),chociaz i tak najbardziej miazdzy serial ktory leci w tv czyli zaproszenie do milosci,podsumowujac:odcinki 2 i 7 nawet ok(pilot mimo ze tez lyncha strasznie nudny),reszta ponizej przecietnej
do nowych odcinkow prison break i heroes chyba sie nie zmusze po tej zenadzie z poprzedniego sezonu