Słuchałeś przemyśleń Rusta na temat religii, życia? Moim zdaniem scenariusz absolutnie nie jest płytki. Po prostu stoi w rozkroku, co może niekiedy nużyć. Ale płytki nie jest z całą pewnością.
No dobrze, ale ile można słuchać jednego monologu? Chłop nawija makaron na uszy, a w serialu nie dzieje się nic, co choćby na chwilę wyrwałoby widzów z jednostajnego stanu. Nie ma różnorodności, każdy z tych trzech odcinków jest praktycznie identyczny, no może w ostatnim ukazali problemy rodzinne i emocjonalne detektywów. To jednak stanowczo za mało, jak dla produkcji HBO, która przyzwyczaiła nas do wysokich standardów.
Co do morderstwa, to też nasunęło mi się skojarzenie z "Hannibalem" ale tylko jeśli chodzi o sposób, a dokładniej pewne jego elementy. Nie ma natomiast cech wspólnych jeśli chodzi o motyw. Hannibal mordował z bardziej prozaicznych powodów (obawa przed wykryciem, chęć zrobienia smacznego posiłku ). W "True Detective" mamy natomiast do czynienia z wątkiem religijnym (przynajmniej tak wydaje się na tę chwilę). Sprawa może być więc dużo bardziej skomplikowana niż na pozór się wydaje.
W jednym i drugim przypadku mamy najprawdopodobniej obraz wielokrotnego mordercy, którego pociągają te same symbole. W Hannibalu dochodzą do tego liczni naśladowcy, zobaczymy jak to będzie wyglądało w "True Detective".
Naprawdę uważasz, że ewentualna zmiana motywu, powoduje odmienność obu seriali? Dla mnie oba te morderstwa są niemal identyczne w tym przypadku. Ofiarą jest młoda kobieta, ułożona w teatralnej pozie z rogami jelenia, oba ciała pozostawiano na uboczu...zwykła kopia.