OK... Przebrnęłam przez Ourana (z wielką męką, ale jednak). I mam kilka uwag co do bishie:
1.Kyouya i Mori są, jak to ładnie określają amerykanie, HOT
2.Kyouya jest gorący, bo: w miarę przystojny, złośliwy, perfidny, a jednak słodki
3.Mori jest gorący, bo: duży, przystojny, milczący i słodki
4.brakowało mi motywów romantycznych jeśli chodzi o tę dwójkę (romant. niezwiązanych z osobami z klubu)
5.jednak nawet dla ich rzadkich super-momentów nie obejrzę tego drugi raz. Za dużo ogłupiającego Honey-senpai (senpai?!?!?! WTF?!?!?! i czemu zawsze, jak bossski Mori wchodzi na ekran, to małe coś kręci się wokół i psuje efekt?!?!?!), jeszcze gorszej Haruhi i bliźniaków, którzy mnie doprowadzali do stanu agonalnego(bynajmniej nie z zachwytu). King[a] dało się znieść i jak się czerwienił był całkiem całkiem, ale daleko od mojego ideału (vide: Kanou
[niezmiennie, choć nabliżej zdetronizowania go był Wolfwood i Vegeta])
Ogólnie- 3/10. 1 pkt za Moriego, 1 za Kyouyę i 1 za pomysł (lubię motywy z klubem hostów)
A tak w ogóle o tłumaczeniu- umierałam ze śmiechu, jak słowo "host" było tłumaczone na "gospodarz" xD od razu przed oczami stanął mi brzuchaty dziadek koło 50tki xD