Czyli do momentu w którym sprawa nie wyjdzie na jaw wszystko jest okay i w porządku ?
Co ma niby, do ciężkiej cholery, wyjść na jaw? To czego nie robię?
Bo w onanizowaniu się przed zdjęciami dzieci nic złego nie ma, tylko nie można dać się złapać, nie ?
Hint: polecam zapoznać się z definicjami słów "zdjęcie" i "rysunek". A gdy to już uczynisz to czytaj dalej: nie zbieram zdjęć prawdziwych dzieci.
Zresztą po co ja się tłumaczę. Nie ma komu i nie ma z czego.
Jedno mnie tylko denerwuje. Ja się nikomu w życie z buciorami nie pcham, nie zaglądam nikomu pod kołdrę, nie szufladkuję i nie oceniam na podstawie szczątków informacji które o tej osobie posiadam. Czy inni nie mogą zrewanżować się tym samym? Tym bardziej że nikomu nic złego nie zrobiłem, nie dając tym samym powodów do wieszania psów na sobie samym. No chyba że "gwałcenie papieru" ktoś uważa za coś złego. Ale wtedy to on sam powinien udać się do specjalisty, podobnie jak nasi (w d...) kofani prawodawcy.