Frey, mówi się, że każda potwora znajdzie swojego amatora
. Aczkolwiek ładniej brzmi obszerniejsze przysłowie z Dalekiego Wschodu (nie pomnę, chińskie czy japońskie), coś w stylu: 'na każdą kobietę przypada jeden mężczyzna, który ją znieść i wytrzymać może. A na każdego mężczyznę jedna taka kobieta'. Zatem szansę masz
.
Pisałam przecież: są kobiety, którym zależy przede wszystkim na mężczyznach, i są mężczyźni, których celem życia jest znalezienie odpowiedniej kobiety. Ty się do takich osób zaliczasz, a ja - nie. I tyle.
Okrucieństwo 'takich dziewczyn'... Wolałbyś obłudę? Bo albo powie prosto z mostu, że nie chce być z danym chłopakiem, albo będzie kłamać. Chłopaków zostawiających dziewczyny również to tyczy. Pewnie, lepiej się pobrać i męczyć przez całe życie
. Powodzenia.
Eot.
Co lubię w m/a, to sport. Prawie każdy. Na razie, bez zmian, nie potrafię się przekonać do baseballu. Footballowi amerykańskiemu się udało, dzięki "Eyeshield 21"
. Teraz nawet chyba rozumiem zasady tej gry...
. Najulubieńszy sport: zdecydowanie piłka nożna. Europejski football, znaczy się. Soccer, żeby nie było nieporozumień
. Poza tym koszykówka i siatkówka. To są chyba zresztą najbardziej popularne dyscypliny w mangach i anime 'trafiających' do nas, nieznających języka japońskiego. Z tej tematyki nie podobało mi się na razie "Kattobi Itto" (manga); przemęczyłam chyba trzy tomy, wystarczyło.
Czego nie lubię: haremówki shounen. Podchodziłam do kilku tytułów i nie przebrnęłam (również przez LH). Haremówki shoujo zwykle mogą być
.
I jeszcze komedie absurdu, vide ES, PPP, FLCL... To dla mnie za 'mądre'.
Z pozostałych typów / gatunków / rodzajów zawsze coś mi się spodoba. A coś nie. Lubię większość shoujo, ale nie wszystko, większość yaoi / shounen ai, ale nie wszystko ("Fish in the Trap" anime - koszmaroza
), większość shounenów, w tym 'ciągutki' ("Bleach", "Naruto"
), ale nie wszystko, sporą część gekigi, którą do tej pory poznałam... Lubię obyczajówki, sensacje, kryminały, dobranocki, fantasy, s-f, dramat - ale nie wszystko. Jeśli coś pominęłam, to pewnie też to po części lubię
.
Na muzykę w anime zwracam niewielką uwagę, rzadko rzuca mi się w uszy jakiś kawałek z backgroundu. Dlatego ona nie decyduje o tym, czy anime mi się spodoba. Tym bardziej, że muzyka do tych produkcji jest zwykle dobrze dobrana. No, ludzie, jeśli znacie HYD TV, to zrozumiecie: kto wytrwale przecierpiał skrzypce Ruiego i całe tło tamtejsze, poradzi sobie z każdym soundtrackiem
. A tę serię lubię...
.
Grafika... hm... potrafi zniechęcić, ale nie musi. W HYD nie należała do najładniejszych, podobnie jak animacja. Co mnie od tego tytułu wcale nie odstręczało. Ale już w "Gankutsuou" nie mogłam znieść tego, co widziałam. Przetrwałam w bólach jeden odcinek i spasowałam. To było zbyt artystyczne, jak na moje nerwy
. Zresztą, ja jestem graficznie ślepa, niestety (?). Czytam albo słyszę: 'postaci się starzeją wraz z serią', 'on ma tutaj za długą twarz, a ona tam niepropoporcjonalne nogi', 'ta perspektywa jest do bani' - i muszę wierzyć (albo nie
) na słowo, bo sama tego nie widzę. Co ma tak samo złe strony, jak dobre
.
Fabuła i postaci to dla mnie dwie decydujące cechy. Uzupełniające się nawzajem - i uzupełniane przez to nieuchwytne 'coś', co jedne historie mają, inne nie, a jeszcze inne mają tego w nadmiarze i też im na dobre nie wychodzi. Np. w "Kattobi Itto" jest IMO za dużo kompletnie zbędnej brutalności; wystarczyłby sam football. Za to w "Slam Dunku" brutalność wydaje się pasować, mimo że czasem dochodzi tam do naprawdę poważnych burd i krew się leje. Czy sprawia to wiek postaci (podstawówka a liceum), czy podejście do tematu - nie wiem.
Pułkowniku, wcale nie jest tak, że
zawsze bardziej się lubi postać poboczną - znam całkiem wiele osób, które jako ulubionych bohaterów w Hagarenie deklarują Ala albo Eda (osobiście gustuję w Royu i Maesie
). W "Iryuu -Team Medical Dragon-" wręcz uwielbam doktorka Asadę, a to główny mieszacz
. W "Black Jacku" dość trudno lubić kogokolwiek bardziej, od postaci tytułowej, bo nikogo się równie dobrze nie poznaje
. "Gravitation" istnieje dla mnie dzięki Yukiemu
. W HYD Tsukushi jest całkiem do rzeczy, Tsukasa też jest IMO najlepszą postacią męską - główna para. Ktoś nie lubi Miyu?...
Zgodzę się, że najczęściej wybiera się postaci poboczne, ale nie, że zawsze.
Dlaczego? Bo jest ich więcej
, przez co mogą mieć bardzo urozmaicone charaktery i osobowości, dzięki czemu jest w czym wybierać
. Wiadomo, że czytelników / widzów jest tylu, że nie sposób każdemu dogodzić. Zna(ła)m ludzi, którzy za najlepsze postaci w FY uznawali Miakę i Tamahome... litości...
.
A jeśli koniecznie chcesz zobaczyć kompletnie niepasujących / niepotrafiących grać seiyuu, to weź się za HYD. Skręt uszu gwarantowany w 99,9%
. O, już wiem, i momentami nie podobała mi się gra Minako Komukai w "Whistle!". Ale że to było jedyne anime z jej udziałem...
.