trawa

Autor Wątek: Raymond Chandler  (Przeczytany 3532 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Anonimowy Grzybiarz

Raymond Chandler
« dnia: Kwiecień 22, 2007, 03:24:01 pm »
Raymond Chandler. Mistrz "carnego kryminału", Jeden z moich ulubionych kryminalnych autorów. Dla mnie lepszy do Christie. Stworzył Philipa Marlowe'a.

Co sądzicie, o nim, i o jego twórczości?

Offline krawiec[PL]

Odp: Raymond Chandler
« Odpowiedź #1 dnia: Listopad 21, 2008, 04:29:12 pm »
Niedawno przeczytałem swoją pierwszą książkę Chandlera. A mianowicie "Wysokie okno" i jestem pod wrażeniem - jak najbardziej pozytywnym. Bardzo spodobało mi się w jaki sposób stworzył Marlowe'a i strasznie lubię opisy. Przed Wysokim Oknem przeczytałem N czy M? A.Christie i nie przypadło mi do gustu, więc może dlatego zachwalam Chandlera ale to się okaże po przeczytaniu następnego jego dzieła.
Życie to one man show.

Offline Pendragon

Odp: Raymond Chandler
« Odpowiedź #2 dnia: Grudzień 01, 2008, 12:41:37 pm »
Lubię kryminały i lubię Chandlera, chociaż ma styl taki typowo amerykański - nie ma tam miejsca na wyrafinowane dochodzenie, jak u Christie na przykład, za to jest ten mroczny i duszny klimat

czytałem gdzieś, że Chandler był niechlujnym pisarzem (w sensie pisarskim) - czasem gubił albo zostawiał otwarte wątki
ponoć podczas premiery jednej z książek, na pytanie dziennikarzy, dlaczego nie wyjaśnił zgonu jednego
z bohaterów powieści powiedział, że zapomniał o tym nieboszczyku

Offline krawiec[PL]

Odp: Raymond Chandler
« Odpowiedź #3 dnia: Grudzień 01, 2008, 07:55:36 pm »
Tak, racja. To wszystko jest trochę nieokrzesane ale właśnie, to wg. mnie jest fajne. Nie mogę się zbyt zagłębiać w ocenę jego twórczości, bo przeczytałem tylko jedną książkę ale fajnie przedstawia realia ówczesnych Stanów.
Życie to one man show.

Offline Lu Tzy

Odp: Raymond Chandler
« Odpowiedź #4 dnia: Grudzień 01, 2008, 09:37:27 pm »
Bez przesady z tymi realiami ;). To jest czarny kryminal, a nie dokument. Moja lubic. Moja sie rozkoszowac cudownie kiczowatymi tekstami.
While shepherds watched their flocks by night
    All seated on the ground,
A high-explosive shell came down
    And mutton rained around.

Offline biolog

Odp: Raymond Chandler
« Odpowiedź #5 dnia: Styczeń 10, 2009, 08:52:52 pm »
Jakim qva kiczowatymi u diabła ? To sama kwintesencja amerykańskiego przekazu. Reszta to naśladowcy. Dla mnie jedynym, który może konkurować w mem upodobaniu jest Ellroy, który zresztą za Chandlerem ani nie przepadał, ni go nie cenił. Ja osobiści mam w dupie, co jeden wyśmienity pisarz wygaduje o drugim, ważne co pisze. Zaś twierdzenie, że Chandler lepszy od Christie, ma tyle sensu, co konstatacja, że Marlowe dołomotał by pannie Marple. Nie mierzy się objętości minutami. Chyba, że trzeba szybko wypić, bo żona zaraz wraca.

Offline krawiec[PL]

Odp: Raymond Chandler
« Odpowiedź #6 dnia: Styczeń 11, 2009, 08:25:28 pm »
Ale nikt nie porównywał Christie i Chandlera, więc nie wiem dlaczego się tak bulwersujesz. Z resztą dla niektórych wszystko co związane z Ameryką zawiera nutkę kiczu
Życie to one man show.

Offline biolog

Odp: Raymond Chandler
« Odpowiedź #7 dnia: Styczeń 11, 2009, 09:33:31 pm »
Na przykład wahadłowce. Wyjątkowa szpetota. No ale latają. Nie chodzi o Amerykę chyba, tylko o popkulturę. Kino było u zarania jarmarczną rozrywką, zostając nią do dziś w dużej mierze. Scenariusze dla tandetnego Hollywoodu pisał nie tylko Chandler, ale i Faulkner między innymi sławami. Czy jest coś bardziej kiczowatego i patetycznego niż naparzanka Achilles i Hektora ? I tak każdy wie, jak to się skończy, ale nie ma w historii literatury wszechczasów wielu równie wspaniałych opisów i zmagań. Marlowe jest takim Hektorem, z tym że nie ginie. Może dlatego, że nie ma Andromachy czekającej na niego daremnie, by rozpacz mogła sięgnąć Niebios. Tu rozpacz jest przyziemna, na miarę naszych małych, kiczowatych żywotów.

Offline krawiec[PL]

Odp: Raymond Chandler
« Odpowiedź #8 dnia: Styczeń 12, 2009, 09:43:21 am »
Wiesz, dla mnie sama amerykańska popkultura nie jest kiczowata. Gdybyś przeniósł ją do europy, nie wiem czy by przeżyła. Ale po co spekulować. Masz teraz całkowitą racje jeśli chodzi o Marlowe. Zawsze go sobie wyobrażałem w pewnym sensie jako czeladnika, który robi swoje i nie zwraca uwagi na zmieniające się trendy, ludzi. Dalej gra sam na sam w szachy i sączy alkohol z szerokiej szklanki.
Życie to one man show.

 

anything