Jakim qva kiczowatymi u diabła ? To sama kwintesencja amerykańskiego przekazu. Reszta to naśladowcy. Dla mnie jedynym, który może konkurować w mem upodobaniu jest Ellroy, który zresztą za Chandlerem ani nie przepadał, ni go nie cenił. Ja osobiści mam w dupie, co jeden wyśmienity pisarz wygaduje o drugim, ważne co pisze. Zaś twierdzenie, że Chandler lepszy od Christie, ma tyle sensu, co konstatacja, że Marlowe dołomotał by pannie Marple. Nie mierzy się objętości minutami. Chyba, że trzeba szybko wypić, bo żona zaraz wraca.