Autor Wątek: Film wkręcający się w umysł  (Przeczytany 24717 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Spajder

Film wkręcający się w umysł
« Odpowiedź #15 dnia: Czerwiec 08, 2003, 11:57:04 am »
Błendny, że nie było niedomówień. Nie mówimy tu o filmach, która nam się wyjątkowo podobały - choć nie wykluczamy ich. Chodzi o filmy "wkręcające" w umysł, czyli takie, które zostawiły nas tak samo pozytywny, jak i negatywny ślad.
ruga Mutująca Teczka ruszyła - www.nstm.w8w.pl

http://www.nowaps.za.pl

Offline Clayman_

Film wkręcający się w umysł
« Odpowiedź #16 dnia: Czerwiec 08, 2003, 06:02:47 pm »
o,pozytywny slad tez?no to jak dla mnie big lebowski,ten film mnie niesamowicie pozytywnie natraja do zycia,tak samo filmy terrego giliama,maja jakis taki ukryty(albo i nie) optymizm(zakonczenie 12 malp,bieganie na golasa w fisher king,piosenka w zywocie briana:))))),moge je ogladac w kolko
:<Życie bez rzadów Tuska jest dla mnie niczym...>:.

Offline Fretka

Film wkręcający się w umysł
« Odpowiedź #17 dnia: Czerwiec 09, 2003, 03:22:22 pm »
Może nie będę zbyt oryginalna, bo nie znam się specjalnie na technikach filmowych itp. ale wrażenie na mnie zrobiły Cube, Green Mile no i za pierwszym razem Blair Witch Project... Chociaż ostatnio w szkole na faku oglądamy same pokręcone filmy jak Dyskretny urok burżuazji, Znikający punkt, Trzy Kobiety czy Piknik pod Wiszącą Skałą... Większość to "starocia" ale często człowiek nie ma zielonego pojęcia o co w nich chodziło! Chociaż chwilami są niestety nudnawe...

drmuto

  • Gość
Film wkręcający się w umysł
« Odpowiedź #18 dnia: Czerwiec 14, 2003, 08:18:54 pm »
'Idi i smatri' czyli 'Idz i patrz' - pacyfikacja Bialorusi przez SS oczami 12 letniego chlopca - jeden z niewielu filmow w ktorych sceny powstawaly w takiej kolejnosci jak sa w scenariuszu po to by uwiarygodnic bardziej przemiane glownego bohatera przeprowadzajac aktora przez taki sam ciag zdarzen. Pod koniec filmu to dziecko wygladalo jakby mialo lat 40 - i nie byla to kwestia charakteryzacji. Przez caly czas krecenia filmu chlopak pozostawal pod opieka psychologa ktory go ratowal przed popadnieciem w obled. Widzialem z nim wywiad - ma teraz dwadziecia kilka lat i nadal strasznie silnie wspomina tamte dni.
Szczegolnie polecam milosnikom Sztafet Szturmowych

Offline Błendny Komboj

Film wkręcający się w umysł
« Odpowiedź #19 dnia: Czerwiec 21, 2003, 10:02:08 am »
Cytat: "Spajder"
Błendny, że nie było niedomówień. Nie mówimy tu o filmach, która nam się wyjątkowo podobały - choć nie wykluczamy ich. Chodzi o filmy "wkręcające" w umysł, czyli takie, które zostawiły nas tak samo pozytywny, jak i negatywny ślad.

Właśnie o takich mówię. Filmy, które mi się nie podobają raczej nie pozostawiają we mnie śladu. Są też takie, które się podobają, ale tylko podczas pierwszej projekcji, bo później do nich nie wracam - np. "Siedem", który raz tam kiedyś obejrzałem i kropka, jakoś szczególnie nie zapadł w pamięć. Natomiast do "Buntu", "Zarzadcy Sansho", "Siedmiu samurajów", "Iwana Groźnego", "Wniebowstąpienia"... mogę wracać w nieskończoność, jakoś o tych filmach nie potrafię zapomnieć.

"Idź i patrz" Klimowa. Chyba wymieniałem ten tytuł w topiku poświęconym kinu wojennemu. Mój znajomy, który był w Wielkiej Brytanii, znalazł kasetę z tym filmem na półce z horrorami, w wersji ocenzurowanej. Nasza Filmoteka Narodowa posiada wersję kompletną, czasem można obejrzeć na jakimś DKF-owym przeglądzie poświęconym kinu radzieckiemu. Film rzeczywiście jest potworny; skutki zbrodni pokazane są w zbliżeniach i w dodatku wzmocnione w warstwie dźwiękowej poprzez zastosowanie specjalnych efektów akustycznych. Bardzo mocny, naturalistyczny obraz, zepsuty nieco finałowym akordem: na ekranie migają zdjęcia Hitlera, na których jest coraz młodszy, aż ostatnie przedstawia małego Adolfka w pieluchach i beciku. Niezbyt zręczna próba wtrącenia alegorii. Ale poza tym film naprawdę mocny.
Lord of the Rings" is a piece of crap.

drmuto

  • Gość
Film wkręcający się w umysł
« Odpowiedź #20 dnia: Czerwiec 21, 2003, 10:18:11 am »
i z innej (blizszej Gildii) polki - Tetsuo. Zwlaszcza pierwsza czesc - 90% ludzi ktorym go pokazywalem dotrwala tylko do sceny w ktorej - a zreszta co wam bede opowiadal.
Tak przy okazji moze ktos ma jakies ciekawe japonskie filmy - i nie chodzi mi tu o standardowy zestaw GITS Akira Metropolis itp. Ja poszukuej kogos kto mialby takie tytuly jak 'Przyjemnosci Shoguna' i podobne
Szczegolnie uwielbiam pokazywac takie filmy milosnikom zacieklym Japonii

Offline Kormak

Film wkręcający się w umysł
« Odpowiedź #21 dnia: Czerwiec 21, 2003, 11:50:04 am »
Z takich filmów mam "Tetsuo 2" - jeszcze nie widziałem, "Tokyo Fist", a przede wszystkim "Visitor Q" - to jest film, który naprawdę zasługuje na miano DZIWNEGO i wkręcającego się w umysł. Też dobra rzecz do pokazywania nipponfilom.

Offline Błendny Komboj

Film wkręcający się w umysł
« Odpowiedź #22 dnia: Czerwiec 22, 2003, 04:20:02 pm »
Nipponfilom - do których też się zaliczam - polecam tegoroczny festiwal w Cieszynie. Będą tam przeglądy poświęcone dwóm japońskim reżyserom - twórcy "Tetsuo" i "Ichi Killera" - Tsukamoto, oraz wielkiemu klasykowi tej kinematografi Yasujiro Ozu.
Lord of the Rings" is a piece of crap.

Offline rockatansky

Film wkręcający się w umysł
« Odpowiedź #23 dnia: Czerwiec 23, 2003, 02:47:55 pm »
...ja wymienię filmy Lyncha: Mulholland Drive (wkręca na maksa - przez wiele godzin po obejrzeniu nie mogłem przestać o nim myśleć), Zagubiona autostrada, Twin Peaks...Prosta historia :)
...ponadto Samotni, 101 Reykjavik, Biegnij Lola biegnij...
... ostatnio natomiast House of 1000 corpses - inne spojrzenie na trochę wyeksploatowany w obecnych czasach gatunek jakim jest horror :D ...
..no i Requiem for a dream - mocno pozostaje w pamięci...
s I turn to sand you took me by the hand
and  declared that love prevails over all...

drmuto

  • Gość
Film wkręcający się w umysł
« Odpowiedź #24 dnia: Czerwiec 23, 2003, 03:09:54 pm »
Cytat: "rockatansky"
..no i Requiem for a dream - mocno pozostaje w pamięci...

w zasadzie nie dyskutuje sie o gustach ale 'Requiem for a dream' - brr co za upadek dobrze zapowiadajacego sie chlopca (rezysera)
1. Film jest tendencyjny - bierzesz dragsy bedzie bee - a posluguje sie przy tym argumentacja swietej pamieci p Kotanskiego - nie mowiac juz ze wglad w psychike narkomana ma na poziomie DEA
2. forma nie przystaje do tresci - cieszy mnie ze pan A takie robi szybkie ujecia tylko ze nie przystawaly one do tej historii - poetyka teledysku moze byc fajna jesli tworzy jednosc z trescia - a tu niestety tak nie bylo
3. nuda wiala z tego filmu - kazda nastepna scena stawala sie bardziej przewidywalna od poprzedniej
4. tekturowa gra aktorska (procz starszej pani ktora jako jedyna zrobila tam dobra robote)

a teraz z checia dowiem sie co w tym filmie ci sie podobalo

Ogolnie po obejrzeniu mialem odczucie sliskosci - pan A zrobil film dla krytyki na poziomie amerykanskiego widza i stal sie bardzo slynny. Bo przeciez w tym PI nie wiadomo bylo o co chodzi

Offline rockatansky

Film wkręcający się w umysł
« Odpowiedź #25 dnia: Czerwiec 23, 2003, 05:15:27 pm »
...podobało mi się w tym filmie wiele rzeczy...to, że ukazuje historię ludziw, którzy, niezdając sobie z tego sprawy, powoli, acz nieubłagalnie staczają się na dno...nie potrafią z czasem odróżnić rzeczywistości od sennych marzeń...
...film nie wydaje mi się wcale tendencyjny...jest w wymowie brutalny, bo jeśli bierzesz dragi to jest to jedna z dróg, którą możesz pójść (zostać poprowadzony)...
...szybkie ujęcia moim zdaniem jak najbardziej do historii pasowały i wspaniale uzupełniały się z muzyką...montaż nie jest wcale głupi i oglądany po raz kolejny sprawia wrażenie powtarzalności (narkotyki dla bohaterów filmu stają się codziennością) i rutynowości przedstawianych za jego pomocą zdarzeń...forma filmu to już wybór reżysera, albo się sprawdzi, albo nie - tu moim zdaniem się sprawdziła...
...co do wglądu w psychikę narkomana - nie każdy film musi ze stuprocentowym realizmem ukazywać jak wygląda życie takiego człowieka - wszystko zależy od tego co jest dla reżysera najważniejsze...Aronofsky pokazał w tym filmie jak łatwo mogą się rozminąć marzenia z rzeczywistością i jak łatwo stracić kontrolę nad własnym życiem... na mnie ten film zrobił duże wrażenie, a koncowa scena wręcz wstrząsnęła...
...co do gry aktorskiej to jest ona na tyle poprawna, że nie przeszkadza (pomijając oczywiście starszą pania - Ellen Burstyn, która to stworzyła postać wyrazistą i wyróżnia się na tle innych)...to tyle :D
s I turn to sand you took me by the hand
and  declared that love prevails over all...

drmuto

  • Gość
Film wkręcający się w umysł
« Odpowiedź #26 dnia: Czerwiec 23, 2003, 07:40:20 pm »
Cytat: "rockatansky"
...podobało mi się w tym filmie wiele rzeczy...to, że ukazuje historię ludziw, którzy, niezdając sobie z tego sprawy, powoli, acz nieubłagalnie staczają się na dno...nie potrafią z czasem odróżnić rzeczywistości od sennych marzeń...


hail to all who can - a co do staczania sie na dno widzialem to kilka razy w zyciu czytalem o tym ksiazki i widzialem o tym filmy i akurat zdaje mi sie ze w skutecznosci ukazania tego procesu RFAD jest na szarym koncu - moze tylko w Harrym Potterze motyw upadku ma slabsze podloze psychologiczne
Cytat: "rockatansky"
...film nie wydaje mi się wcale tendencyjny...jest w wymowie brutalny, bo jeśli bierzesz dragi to jest to jedna z dróg, którą możesz pójść (zostać poprowadzony)...

niestety to brutalnosc rodem z amerykanskiego wrestlingu - wydumana i absurdalna - nie ma w niej nic procz sliskiego epatowania pustym obrazem - knuty w pizdzie? zblizenia zyl? bulgoczace strzykawki?
Cytat: "rockatansky"
...szybkie ujęcia moim zdaniem jak najbardziej do historii pasowały i wspaniale uzupełniały się z muzyką...montaż nie jest wcale głupi i oglądany po raz kolejny sprawia wrażenie powtarzalności (narkotyki dla bohaterów filmu stają się codziennością) i rutynowości przedstawianych za jego pomocą zdarzeń...forma filmu to już wybór reżysera, albo się sprawdzi, albo nie - tu moim zdaniem się sprawdziła...

nadmiar wizualny nie przeszedl niestety w tym razem w wizualna jakosc - pamietam ze tylko ze byl to ciag wtornych zapozyczonych z tysiaca lepszych produkcji chwytow formalnych
Cytat: "rockatansky"
...co do wglądu w psychikę narkomana - nie każdy film musi ze stuprocentowym realizmem ukazywać jak wygląda życie takiego człowieka - wszystko zależy od tego co jest dla reżysera najważniejsze...Aronofsky pokazał w tym filmie jak łatwo mogą się rozminąć marzenia z rzeczywistością i jak łatwo stracić kontrolę nad własnym życiem... na mnie ten film zrobił duże wrażenie, a koncowa scena wręcz wstrząsnęła...

nie chodzi o realizm - raczej niz o prawde chodzi o prawdopodobienstwo, ktorego w tym filmie akurat zabraklo i zostalo zarzucone nie dla wizyjnego rozmachu zajmowania sie prawdami ktore przerastaja filmowe medium - nie moim zdaniem prawdopodobienstwo zostalo tu zarzucone z lenistwa i tworczego niechlujstwa - niecheci rozpracowania pewnego zjawiska ktorego narkomania jest tylko jednym z przejawow - Aronoffsky zachowal sie jak maly chlopiec malpujacy starszych - zabraklo w jego wizji emocjonalnego zaangazowania - pozostal tylko smrod kupczenia swoimi wizjami
Cytat: "rockatansky"
...co do gry aktorskiej to jest ona na tyle poprawna, że nie przeszkadza

hmm - no wlasnie - to jeszcze jeden przejaw tego niechlujstwa - jak mozna poprzestac na tym by gra aktorska byla poprawna - aktorzy graja poprawnie rowniez w telenowelach

I jeszcze na koniec - nie odbieraj tego co tu pisze jako personalnegeo ataku - moze ty masz racje moze ja - to nie do konca jest istotne. Ja wiele razy rozstrzasalem ten film, tym bardziej ze PI uwazalem za jeden z najbardziej niepokojacych i obiecujacych debiutow dekady - i niestety nie moge odnalezc mysli przewodniej ktora wyrastalaby ponad plaska mentalnosc konsumpcyjnej stabilizacji.

Cala ta moje tyrada wynika stad ze moim osobistym zdaniem umiejscowienie Requiem w towarzystwie wielu tu wymienionych filmow jest lekkim naduzyciem

Offline rockatansky

Film wkręcający się w umysł
« Odpowiedź #27 dnia: Czerwiec 24, 2003, 12:05:00 am »
...każdy film opowiada historię w pewien specyficzny sposób...wszystko zależy od tego jaką wizję mają jego twórcy; mnie sposób w Requiem przekonał...zapożyczenia nie są rzeczą złą o ile potrafi się je sprawnie wykorzystać...czy historia jest banalna? nie wydaje mi się - film powstał na podstawie książki, więc historia musiała być skrócona do wymiarów odpowiadających nowemu "nośnikowi"...
...ta historia wcale nie wydaje mi się mało prawdopodobna, trudno więc mi zrozumieć zarzut odnośnie prawdopodobieństwa (jeśli o to chodziło  :D )...ot przedstawia pewien przypadek, który nie koniecznie musi być obrazem całego pokolenia, dotyczyć pewnej subkultury czy grupy - może (i powinien) być jedyny w swoim rodzaju...
...aktorstwo zdecydowanie stoi na zdecydowanie wyższym poziomi niż w telenowelach...
...kino się starzeje i paniu nowych rozwiązań, sposobie narracji nie widzę nic złego, tym bardziej, że ten uważam za udany (w tym filmie rzecz jasna; nie znaczy to, że wszędzie by się sprawdził - bo nie sprawdziłby się :D )...
...cóż, ja uznałem ten film za wiarygodny, inaczej by mi się nie spodobał  :D ...nie wiem co mógłbym jeszcze dopisać, więc nie napiszę nic...
s I turn to sand you took me by the hand
and  declared that love prevails over all...

Offline jareks

Re: Film wkręcający się w umysł
« Odpowiedź #28 dnia: Czerwiec 25, 2003, 05:05:20 pm »
Cytat: "Spajder"
Czy oglądając kiedyś jakiś film, czuliście, że wkręca się wam w umysł; że z ekranu emanują złe wibracje? Coś takiego, co sprawia, że na samą myśl o tym zaciskaliście do bólu zęby?


"Lokator" Polanskiego.
Przedstawiona tam historia ma znamiana realnosci i do pomyslenia jest jej faktyczne zaistnienie w moim zyciu - przynajmniej pewnych elementow.
Wyobcowanie, zmeczenie, dyktat wlascicieli polaczony ze zla sytuacja materialna i brakiem mieszkania, metna metafizyka (symbole w toalecie), brak porozumienia, halucynacje i zmiana tozsamosci, brak osob z ktorymi mozna o tym porozmawiac i ktorzy pomoga. Pozatym film pierwszy raz ogladalem w zupelnie innej sytuacji zyciowej niz obecnie.
arekS

Offline surmik

Film wkręcający się w umysł
« Odpowiedź #29 dnia: Czerwiec 26, 2003, 10:51:44 pm »
Cytat: "drmuto"

Ogolnie po obejrzeniu mialem odczucie sliskosci - pan A zrobil film dla krytyki na poziomie amerykanskiego widza i stal sie bardzo slynny. Bo przeciez w tym PI nie wiadomo bylo o co chodzi


Dzieki za ten post! Mam identyczne zdanie o tym filmie ;o)
Pozdrowienia,
Marek