Mam takie pytanie. Dlaczego jakość historii dobieranych do Gigantów tak znacząco spadła? W latach 90tych kupowałem masowo te komiksy i pamiętam, że historie były świetne. Odniesienia do postaci historycznych, ikon popkultury, zabawne dialogi. Chciało się to czytać. Pamiętam, że potrafiłem za jednym zamachem pochłonąć cały tom. Później zrobiłem sobie przerwę na parę lat. Kilka miesięcy temu kupiłem tom ,,Olimpijczyk mimo woli" i nie dało się tego czytać. Dialogi drętwe jak w ,,Klanie", łopatologiczne opisywanie czynności, komiks z Mikim to zupełna porażka. Zniechęciło mnie to na tyle, że postanowiłem już nie kupować. Radef zaproponował jednak w innym wątku tom ,,Poznaj moich kuzynów" i chyba dam Gigantowi jeszcze jedną szansę, bo po przykładowych planszach widzę, że poziom dialogów dużo lepszy i bardziej zbliżony do tego co pamiętam z dzieciństwa.
Ale czym to jest spowodowane? Skąd taka dysproporcja w doborze tych historii? Czy jest naprawdę tak jak mówi Kołodziejczak (tzn. że te ambitniejsze historie są za trudne dla dzieciaków)?